Jedni popadli w euforię i triumfalnie głoszą, że mieli rację i „dublerzy mogą się pakować". Drudzy lekceważąco zapewniają, że to bezpodstawna ingerencja w polską suwerenność.
Dla tych pierwszych mam dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, że sądy nie rozstrzygają, kto ma rację, tylko kto wygrał sprawę. A to jest spora różnica. Druga jest taka, żeby przeczytali wyrok uważniej niż adwokaci frankowiczów przeczytali wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie państwa Dziubaków, bo się może skończyć tak samo. ETPC zawyrokował, że rozpoznanie skargi konstytucyjnej przez skład z udziałem sędziego Muszyńskiego narusza prawo do sądu wynikające z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. I tyle. ETPC nie rozstrzygał o tym, czy Muszyński jest sędzią, czy nie jest, ale o tym, czy jego udział w składzie orzekającym naruszył prawo skarżącego do sądu. I nie bardzo wiadomo, czy teraz się musi „pakować", bo przecież zgodnie z wyrokiem Trybunału był sędzią „oczekującym" na zwolnienie się w nim miejsca. Więc się już doczekał, bo się paru sędziom kadencje pokończyły.