Mój samorząd niezmiennie mnie zaskakuje i walczy o moje prawa jak lew. Ostatnio, władze adwokatury wzięły sobie do serca rady Pani Minister Jadwigi Emilewicz, która poradziła przedsiębiorcom „trzeba się ubezpieczać" i stwierdziła, że spadek przychodów adwokata z 70 tysięcy zł miesięcznie do 30 tysięcy miesięcznie wyklucza pomoc dla adwokatów. Zmroziło to nasz świat adwokacki, bowiem dane o zarobkach Pani Minister musiała pozyskać prawdopodobnie od warszawskich adwokatów, gdyż u nas - "na prowincji" - nawet 10 tysięcy zł jest kwotą godną pozazdroszczenia dla przeciętnego adwokata.
Ofensywa antykryzysowa
W pierwszej kolejności, otrzymałem od mojego samorządu ofertę pewnego zakładu ubezpieczeń w sprawie ubezpieczenia od utraty dochodów, w której zapewnia się, że działa nawet w sprawie COVID19. Szkopuł w tym, że aby otrzymać odszkodowanie, trzeba zachorować na koronowirusa i przedłożyć zwolnienie lekarskie. Czyli „oferta pomocy" nie ma za wiele wspólnego aktualną przyczyną kryzysu w kancelariach adwokackich, a jest zwykłym ubezpieczeniem od utraty dochodów z powodu choroby, jakich wiele na rynku. Swoją drogą, warto aby adwokatura wreszcie pochyliła się nad problemem dobrowolnych ubezpieczeń grupowych, gdyż jako nieliczna grupa zawodowa nie posiadamy oferty grupowej ochrony ubezpieczeniowej odnośnie: życia, zdrowia i utraty dochodów. A tylko w grupie siła, jeśli chodzi o wysokość składki.
Nadto, druga rada Pani Minister także zostaje wdrożona w życie przez władze centralne, a nawet ponad miarę. Bo o ile kancelaria adwokacka jednak - co do zasady - może skorzystać z tarczy antykryzysowej, to już żadnego wsparcia ze strony Naczelnej Rady Adwokackiej nie ma i zapewne nie będzie. Nawet na czas kryzysu, Naczelna Rada Adwokacka, nie przestaje bowiem pobierać przynależnej jej części składki od wszystkich adwokatów w Polsce, która to składka może zostać zawieszona tylko w wyniku jej decyzji. Chodzi o aż 37 zł miesięcznie od każdego adwokata w Polsce. Fakt zgromadzenia kilkunastu milionów złotych na kontach Naczelnej Rady Adwokackiej i ustalania budżetu w ten sposób, że ponad połowa w nim kosztów to diety samorządowe, świadczy o nadmiernym fiskalizmie względem adwokatów (nie mającego nic wspólnego z zasadami etyki, które teraz mamy reformować). Potwierdza natomiast realną możliwość obniżenia składki nawet do 10 zł miesięcznie, nie tylko na czas kryzysu.
Czytaj także: Koronawirus: adwokaci pomogą pracownikom służby zdrowia