Dotychczasowe przepisy uniemożliwiały stwierdzenie bezskuteczności uznania ojcostwa, gdy mężczyzna po latach dowiadywał się, iż nie jest ojcem dziecka, które pochodziło ze związku pozamałżeńskiego. Jedynym sposobem na zmianę stanu niezgodnego z rzeczywistością było doprowadzenie do unieważnienia uznania dziecka. Było to możliwe w ciągu roku od narodzin dziecka, a jedynym tego powodem mogła być wada oświadczenia woli uznającego mężczyzny (np. choroba psychiczna czy złożenie oświadczenia pod groźbą). Niedopuszczalne było więc unieważnienie tylko na tej podstawie, że uznanie nie odpowiada prawdzie biologicznej. Oznaczało to, iż mężczyzna, który dowiedział się, że nie jest ojcem swego dziecka, musiał się pogodzić z istniejącą fikcją prawną. Rozwiązanie to stało na straży dobra dziecka, wychodząc z założenia, iż nie może ono pozostać bez rodzica. Brak możliwości unieważnienia uznania ojcostwa, choć istotnie naruszał poczucie sprawiedliwości, nie pozbawiał dziecka ojca, a wraz z nim środków do życia.
Dzięki zmianie wprowadzonej do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (DzU z 2008 r. nr 220, poz. 1431) dzisiaj łatwiej doprowadzić do ustalenia bezskuteczności uznania, które zastąpiło wspomniane unieważnienie. I choć zasada nadrzędności dobra dziecka nadal wiedzie prym w przepisach prawa rodzinnego, to ustąpiła ona nieco miejsca tzw. prawom ojca. Aktualnie okoliczność, że mężczyzna nie jest biologicznym ojcem, umożliwia żądanie ustalenia bezskuteczności jego uznania. Przepisy zezwalają na doprowadzenie do stanu zgodnego z rzeczywistością w każdym momencie, w którym uznający dowie się, iż nie jest biologicznym ojcem, jeśli tylko dochowa sześciomiesięcznego terminu dla wszczęcia postępowania w tej sprawie.
Na tę modyfikację znamienny wpływ miała całkowita zmiana koncepcji uznania. Zgodnie z obecną regulacją ojcem zostaje ten, kto uzna swoje "ojcostwo", a nie – jak dotychczas – ten, kto uzna "dziecko". Różnica polega na tym, iż w poprzednim stanie prawnym ojcem mógł zostać mężczyzna, który nie będąc ojcem, uznał dziecko "za swoje". Konsekwencją tego była późniejsza niemożność unieważnienia tego uznania (tylko z przyczyny samego braku więzi biologicznej), albowiem mężczyzna nie oświadczał, iż jest ojcem, lecz jedynie, że uznaje dziecko "za swoje".
W świetle dzisiejszych przepisów znaczenie dla uznania ma stan biologiczny. Dlatego mężczyzna uznaje nie dziecko, lecz ojcostwo, innymi słowy – oświadcza, że jest ojcem. Jest to oświadczenie wiedzy, a przede wszystkim przekonanie o ojcostwie, które w razie gdy okaże się mylne, może doprowadzić do jego bezskuteczności.
Dodatkową regulacją wskazującą na to, iż ustawodawca dąży do tego, by ojcostwo prawne pokrywało się z biologicznym, jest możność odmówienia przez kierownika urzędu stanu cywilnego przyjęcia oświadczenia mężczyzny, gdy poweźmie on wątpliwość co do pochodzenia dziecka. Warto również wspomnieć, że dzisiaj matka oświadcza, iż mężczyzna jest ojcem uznawanego dziecka, a nie tylko, jak przedtem, że zgadza się na jego uznanie.