Nie potrzeba ustawy niwelującej różnice w przeprowadzaniu referendum i wyborów, nie ma też racji prof. Zoll, że pytania są niekonstytucyjne, bo nie są dostatecznie ważne.
Po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o nowym referendum w dniu wyborów parlamentarnych pojawiły się głosy, jakoby konieczna była nowelizacja ustaw, aby w szczególności dopasować godziny otwarcia lokali: dla referendum od 6 do 22, a dla wyborów od 7 do 21. Jak jednak powiedział „Rzeczpospolitej" Wojciech Hermeliński, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej i sędzia Trybunału Konstytucyjnego, interwencja ustawowa nie jest potrzebna, gdyż PKW może rozszerzyć godziny wyborów do referendum, a inne rzekome trudności mają charakter organizacyjno-techniczny. Oznacza to, że może być jedna komisja, jeden spis wyborców i jedna urna.
Nie ma też, moim zdaniem, racji marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który wytknął prezydentowi, że swoich pytań nie poparł kalkulacjami finansowymi. Ustawa o referendum ogólnopolskim (art. 64 ust. 1) mówi jasno, co prezydent przekazuje Senatowi. Musi przedstawić pytania lub warianty rozwiązania w sprawie poddanej pod referendum oraz termin jego przeprowadzenia. Senat ma czternaście dni na podjęcie uchwały. Pełna zgoda, że byłoby dobrze, gdyby referendalne kwestie były wcześniej przedyskutowane od każdej strony, ale prezydent nie musi wyników tej dyskusji dołączać do wniosku do Senatu.
Poważniejsze, ale także chybione, są zastrzeżenia prof. Andrzeja Zolla. Twierdzi on, że oba referenda są niekonstytucyjne, bo referendum może być zarządzone tylko w kwestiach szczególnie ważnych dla państwa, a w kwestiach ważnych dla obywateli – już nie.
Po pierwsze, ocena „szczególnej ważności" zależy w dużej mierze od oceniającego – w tym wypadku prezydenta (choć także Senatu), a przeciwstawianie interesu państwa interesom obywateli, zwłaszcza gdy wielu podpisało się pod pytaniem, brzmi mało demokratyczne. Z kolei wskazane przez profesora przykłady ważnych spraw: euro czy zmiany konstytucji, są zupełnie chybione, gdyż zostały odrębnie uregulowane w konstytucji i wymagają referendum, ale innego, konstytucyjnego. Prof. Zoll ma rację tylko co do JOW, ponieważ zadecydowanie o tym w referendum zmieniałoby konstytucyjne zasady wyborcze. Gdyby dopuścić taką praktykę, to w zwykłym referendum można by zmieniać wszystko, co jest zapisane w konstytucji.