Ponad trzy miesiące dzielą nas od wejścia w życie ustawy– Prawo restrukturyzacyjne, a już zapadł na nią wyrok. Jan L. Hińcz na łamach „Rzeczpospolitej" porównuje syndyka do grabarza, który w nowej szacie doradcy restrukturyzacyjnego przystępuje do operacji na otwartym sercu. Krzysztof Oppenheim na portalu www.biznestuba.pl wtóruje mu i stwierdza: „Przedsiębiorcy liczą na pomoc. Czeka ich rzeź." Transformacja syndyka w doradcę restrukturyzacyjnego zapisami ustawy słusznie wzbudza wiele emocji i trzeba zgodzić się z tezą J. L. Hińcza, że jej autorzy nie sporządzili zestawienia ważnych informacji o gronie dziewięciuset syndyków, w którym zostałyby uwzględnione takie parametry, jak: wiek, wykształcenie, praktyczne doświadczenie w zarządzaniu i restrukturyzacji podmiotów gospodarczych, znajomość zagadnień finansowych i prawnych, wiedza o pomocy publicznej, funduszach inwestycyjnych itd.