Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?

Decyzja w sprawie „sędziego od pendrive’ów”, a jeszcze bardziej miażdżący raport NIK pokazują, że wymiar sprawiedliwości potrzebuje jak nigdy wcześniej stabilizacji i roztropnej polityki. To ważniejsze niż usunięcie z zawodu tzw. neosędziów.

Publikacja: 04.10.2024 04:44

Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?

Foto: Adobe Stock

W Sądzie Najwyższym po siedmiu latach zakończyła się sprawa „sędziego od pendrive’ów”. Został wydalony z zawodu. Dlaczego młyny sprawiedliwości w sprawie tak ważnej dla wizerunku całego sądownictwa mełły tak wolno? Konkretnego powodu nie widać. Może po prostu w sądach taki mamy klimat? Złodziej, rozwodnik czy frankowicz swoje muszą odczekać. Kropka.

Sprawa „sędziego od pendrive’ów” kompromitowała wymiar sprawiedliwości i była paliwem politycznym, w czasach PiS miała przekonywać do konieczności zmian i rozliczeń w sądownictwie. Skutki przyjętej wtedy metody są dziś powszechnie znane. Sędzia na telefon, pijak czy złodziej już nie szokują opinii publicznej jak przed laty. Informacje o tego rodzaju ekscesach ludzi Temidy nie trafiają na czołówki mediów. Wyjątkiem był może podejrzewany o szpiegostwo sędzia Szmydt, który uciekł na Białoruś. „Sędzia szpieg”? Tego jeszcze nie grali.

Czytaj więcej

Andrzej Zoll: Niekonstytucyjne awanse, świństewka i inne brzydkie rzeczy na sumieniu sędziów

Czynniki rządowe poszukują dziś kolejnych czarnych owiec, tym razem w grupie tzw. neosędziów. Gdy mechanizmy ich weryfikacji będą gotowe, dalsza historia będzie pisać się sama.

Reformują i reformują, a czas trwania procesów prawie się podwoił. Wstrząsający raport NIK

Czwartkowa decyzja SN zapada w cieniu wielkiego kryzysu, w którym podważone jest sądownictwo zarówno ustrojowo, jak i organizacyjne. Najnowszy raport NIK konkluduje, że mamy do czynienia z największą zapaścią w sądach od 1989 r. W ślad za tymi wnioskami idą porażające dane, które warto przytoczyć, by uświadomić sobie skalę niewydolności tej permanentnie reformowanej instytucji państwa. Na przestrzeni dziesięciu lat, mimo podwojenia nakładów na sądownictwo z 6 mld zł w 2013 r. do 12 mld w 2023 r., mimo dziesiątek reform organizacyjnych, naprawczych, rewolucji w procedurach, czas trwania procesów we wszystkich kategoriach spraw znacząco się wydłużył. W postępowaniach gospodarczych w pierwszej instancji czas ten w 2013 r. wynosił 11 miesięcy, a w 2023 r. już prawie 18. W pewnym sensie jeszcze gorzej jest ze sprawami cywilnymi, gdzie średni czas rozpatrywania w tym samym okresie wzrósł z 9,2 do 16,5 miesiąca, czyli o prawie 80 proc.

Te dane są po prostu szokujące, biorąc pod uwagę postęp technologiczny, nakłady na sądownictwo i czas poświęcony przez kolejne ekipy na legislację. Nic z tego nie wynikało. Wszystkie plany, a nawet reformy wdrożone w życie rozsypywały się jak domek z kart – jedne niszczyła polityka, inne nie wytrzymały starcia z rzeczywistością. Kto jeszcze pamięta o likwidacji jednym podpisem ministra 70 sądów rejonowych albo o procesie kontradyktoryjnym, który był w naszym systemie prawnym chyba przez miesiąc? Niezliczone były reformy procedur postępowań przed sądami, o demolce instytucjonalno-kadrowej już nawet nie wspomnę.

Czytaj więcej

Sędzia, który kradł pendrive'y, usunięty z zawodu. Sąd Najwyższy wydał wyrok

Usunięcie tzw. neosędziów nikomu nie przyspieszy procesu

Temida znalazła się w miejscu, w którym nie powinna się nigdy znaleźć. Na początku jej ułomność, niepozwalająca karać najgroźniejszych przestępców, doprowadziła do poważnego przewartościowania na scenie politycznej, bo ludzie w pewnym momencie poczuli, że nie chcą żyć w niewydolnym państwie. Niech będzie to przestroga dla obecnie rządzących, za którą powinna iść refleksja. Dziś, jak nigdy wcześniej, wymiar sprawiedliwości potrzebuje stabilizacji i roztropnej polityki. To ważniejsze niż wyrzucenie z zawodu w ramach rewanżu kilkuset sędziów lub więcej, z setkami tysięcy orzeczeń na koncie.

Jak pokazuje raport NIK, doszliśmy do ściany. Dziś cała energia powinna pójść w organizacyjną naprawę, aby obywatele nie stracili wiary w sprawiedliwość. Usunięcie tzw. neosędziów zwykłemu śmiertelnikowi drogi do sprawnego procesu nie skróci.

Czytaj więcej

Raport NIK: Największy kryzys polskiego wymiaru sprawiedliwości od 1989 r.

W Sądzie Najwyższym po siedmiu latach zakończyła się sprawa „sędziego od pendrive’ów”. Został wydalony z zawodu. Dlaczego młyny sprawiedliwości w sprawie tak ważnej dla wizerunku całego sądownictwa mełły tak wolno? Konkretnego powodu nie widać. Może po prostu w sądach taki mamy klimat? Złodziej, rozwodnik czy frankowicz swoje muszą odczekać. Kropka.

Sprawa „sędziego od pendrive’ów” kompromitowała wymiar sprawiedliwości i była paliwem politycznym, w czasach PiS miała przekonywać do konieczności zmian i rozliczeń w sądownictwie. Skutki przyjętej wtedy metody są dziś powszechnie znane. Sędzia na telefon, pijak czy złodziej już nie szokują opinii publicznej jak przed laty. Informacje o tego rodzaju ekscesach ludzi Temidy nie trafiają na czołówki mediów. Wyjątkiem był może podejrzewany o szpiegostwo sędzia Szmydt, który uciekł na Białoruś. „Sędzia szpieg”? Tego jeszcze nie grali.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Jeden rabin mówi, że Korneluk, drugi, że Barski
Opinie Prawne
Jarosław Kuisz: Czy sztuczna inteligencja zastąpi neosędziów?
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Prawo lotnicze. Przepis na paraliż inwestycyjny
Opinie Prawne
Karolina Szulc-Nagłowska: Czego uczy nas konflikt w rodzinie Zygmunta Solorza
Opinie Prawne
Pietryga: Dariusz Barski i nieuznany wyrok. Demokracja walcząca przeszła od słów do czynów