Źle się dzieje, gdy prawo pisane jest na polityczny użytek. Takich przykładów w Polsce mamy wiele, jednak ustawa o komisji ds. badania rosyjskich wpływów poza ten i tak zły standard znacząco wykracza. Oczywiście można mieć wątpliwości, czy ten prawniczy potworek (a może nawet potwór) rzeczywiście zamknie drogę liderom opozycji do najważniejszych instytucji państwowych. Tu jednak sama idea jest skażona złymi intencjami. Bo nie o wytropienie rosyjskich agentów chodzi (to mogą robić służby), ale o pognębienie przeciwników politycznych, aby odebrać im szanse wyborcze. A to z prawem, jego duchem nie ma nic wspólnego. Straty mogą być za to ogromne.