Uzasadnienie wyroku miało swoje wątki polityczne, przebijał się nawet emocjonalny ton sędzi, która wskazała, że to aktywne pojawianie się w kościołach polityków obozu władzy spowodowało, że przestały one być wyłącznie miejscem modlitwy. Można zatem zrozumieć, dlaczego stały się miejscem happeningu czy protestu.
Problem w tym, że świątynia jest miejscem intymnym dla wierzących, miejscem spotkania z Bogiem. Komfort tej indywidualnej relacji gwarantuje konstytucja, a ochronę przed jej zakłócaniem dają przepisy karne. Próba zrównania prawa do demonstrowania z ochroną religijną jako sferą szczególnie wrażliwą jest trudna do zaakceptowania, jeżeli chcemy do tej ochrony podchodzić poważnie.