Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, znana działaczka walcząca o praworządność, tak skomentowała osiem orzeczeń, które zapadły w Mikołajki przed polskimi sądami i w Strasburgu. Między nimi nie było żadnego związku prawnego, tyle że wszystkie dotyczyły wystąpień przeciwko władzy publicznej lub dotykały spraw światopoglądowych. Chodziło m.in. o umorzenia sprawy celebrytki Barbary Kurdej-Szatan o znieważenie Straży Granicznej słowem „mordercy”, czy sprawy aktywistów, którzy naruszyli nietykalność policji podczas protestów ulicznych. Tego dnia pozytywny dla siebie wyrok usłyszała też kierownicza sklepu IKEA, która zwolniła pracownika za homofobiczny wpis, a prawicowi publicyści Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz zostali skazani na grzywnę w procesie o zniesławienie wytoczonym przez lewicową aktywistkę Elżbietę Podleśną.

Publicystycznie można komentować słuszność tych odrębnych wyroków albo poddawać je krytyce, bo temu służy wolność debaty publicznej w Polsce. Szukanie wspólnego mianownika jest jednak prawnie karkołomne. W Polsce mamy 16 mln spraw w sądach i codziennie zapadają tysiące wyroków. Wpis aktywistki generalizuje te sprawy, pokazuje, że sądy działały według jednego imperatywu, frontu przeciwko władzy państwowej, czy dostrzegając tylko jeden słuszny kierunek światopoglądowy. Takie podejście uwłacza przede wszystkim samym sędziom. Oni bardzo głośno upominają się o swoją niezawisłość i bezstronność, a tego rodzaju wypowiedź niesie do opinii publicznej sugestie o ich politycznym czy światopoglądowym nachyleniu, co może wskazywać, że wcale nie są bezstronni.

Czytaj więcej

Ogórek i Ziemkiewicz przegrali z psychoterapeutką. Mają zapłacić grzywnę

Szkoda, że pada to z ust aktywistki, która tak mocno zaangażowała się w walkę o niezależność sądownictwa. Szkoda, że po jej wpisie, który miał swój rezonans w mediach, głosu nie zabrali sędziowie z branżowych organizacji, którzy bardzo często i głośno angażują się w debatę publiczną w Polsce, przypominając, na jakich zasadach działa Temida. Szkoda, że nie dostrzegli, że tego rodzaju wpisy podkopują jej wiarygodność i wzmagają niechęć do niej oraz podejrzliwość części społeczeństwa. Bo raczej trudno uwierzyć, że milcząc, chcieli pani mecenas przyznać rację.