Ministerstwo Zdrowia uznało, że organów tworzących szpitale jest dziś za dużo, co powoduje rozrost biurokracji. Szczegółów ministerialnych planów jeszcze nie ma, mają być znane w pierwszym kwartale przyszłego roku. Wtedy się okaże, czy pomysł ma rzeczywiście szanse powodzenia. Dużo zależy od konkretów i tego, jak będą realizowane.
Teraz każdy szpital, niezależnie od wielkości, utrzymuje cały sztab pracowników administracyjnych. Trzeba im zapewnić wynagrodzenie. Ograniczenie organów tworzących szpitale do trzech ma – zdaniem Ministerstwa Zdrowia – zmniejszyć biurokrację. Czyli gdyby udało się stworzyć instytucję, która zajmowałaby się na przykład dla kilku szpitali ginekologiczno-położniczych księgowością czy innymi sprawami administracyjnymi, biurokracja rzeczywiście byłaby mniejsza. Jednocześnie resort myśli o powołaniu specjalnej agencji restrukturyzacyjnej. W szpitalach chce więc zmniejszyć biurokrację, by w innym miejscu budować ją na nowo.
Czytaj także:
Szpitale mogą wkrótce zmienić właścicieli
Resort twierdzi też, że problem zarządzania szpitalami wynika z braku profesjonalnej kadry. Dlatego ma powstać zawód menedżera ochrony zdrowia. Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Dziś w konkursach na dyrektorów szpitali wygrywają albo lekarze, albo ludzie z nadania politycznego. I często o zarządzaniu nie mają pojęcia. Oby się jednak nie okazało, że nowymi menedżerami ochrony zdrowia zostaną ci sami ludzie, tyle że po krótkim kursie i przeszkoleniu.