Podpisana przez prezydenta nowa ustawa o wpieraniu i resocjalizacji nieletnich odtwarza stary spór między wierzącymi we wpływ surowych kar na ograniczenie przestępczości a wątpiącymi w ich skuteczność. Bez wątpienia wpływ na kontrowersje ma również czynnik polityczny. Krytyka układa się według ukształtowanej przez lata linii podziału, gdzie podważalny jest „szeryfowski” model polityki karnej, jako populistyczny. Dziś sprawa nabiera nowego wymiaru, gdyż dotyczy nieletnich. Trudno powiedzieć, jak nowe rozwiązania zadziałają w praktyce i jaki będą miały wpływ na wyrwanie młodych ludzi z przestępczości. Z pewnością dotychczasowe przepisy pochodzące z początku lat 80. ubiegłego wieku należało zmienić i to gruntowanie. Trudno bowiem bazować na nieodpowiadającym rzeczywistości, zbudowanym w PRL systemie.
Czytaj więcej
Prawo powinno wyciągać rękę do młodych ludzi , którzy zbłądzili. Najpierw prewencja, a potem suro...
Przyjęte przepisy są kompleksowe, liczą ok. 400 artykułów, traktując sprawę nieletnich wszechstronnie. To co może się podobać, to oddanie w ręce władz szkół „pierwszej sprawiedliwości”. To one na miejscu będą mogły wymierzać kary np. za zniszczenie mienia. W ten sposób młody wandal zostanie ukarany, a sprawiedliwość zostanie wymierzona w jego środowisku, a nie w ociężałych sądowych instytucjach. Brzmi dobrze, tyle że to teoria. Nie wiadomo, jak takie rozwiązanie będzie odbierane w środowiskach szkolnych, wśród rodziców. Czy jako środek dyscyplinujący, a może np. nieuzasadnionej represji. Również uzależnienie tego, do jakiego rodzaju ośrodka trafi nieletni od stopnia jego przewinienia, jest dobrym rozwiązaniem ograniczającym demoralizację, która naturalnie postępuje w miejscach, w których mieszkają młodzi ludzie, którzy zeszli na przestępczą drogę.
Osobą kwestią jest, czy surowsze kary same w sobie mogą ograniczyć łamanie prawa przez nieletnich. Byłoby to zbyt proste. Eliminowanie takich zjawisk to długi proces. Zaczyna się od rodziny, szkoły, edukacji i rówieśniczego środowiska, a nawet świadomości kary, co w przypadku młodych nie jest takie oczywiste.
Nie wytaczałbym jednak na te rozwiązania zmasowanej krytyki, zanim nie zafunkcjonują w praktyce. Dużo zależy od państwowych instytucji od szkół po sądy rodzinne, jak racjonalnie będą one stosowane.