Refundacja in vitro: projekt populistyczny

Dofinansowanie leczenia bezpłodności" metodą in vitro, które decyzją rządu Donalda Tuska zacznie obwiązywać od 1 lipca, to działanie czysto populistyzne.

Publikacja: 24.06.2013 08:47

Refundacja in vitro: projekt populistyczny

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

O tyle w tym przypadku groźne, że dotyczy sfery bardzo delikatnej – zdrowia i życia Polaków.

Już gołym okiem widać, że kontrowersyjny program dotyczący sprawy bardzo poważnej został przygotowany nie tylko bez regulacji ustawowej, ale nawet bez należytej analizy.

Rząd w imię piarowskich celów rzuca  z budżetu 50 mln zł, które mają być wydane w pół roku. Tymczasem niejasne kryteria przyznawania refundacji, odpowiedzialności, losów pobranych zarodków – wszystko to sprawia, że w program boją się zaangażować nawet kliniki in vitro, które miały przecież na tym zarobić.

O celu nadrzędnym programu – jakim miało być zwiększenie liczby narodzin w Polsce – nawet nie warto wspominać. Demografowie śmieją się w głos.

A  najbardziej ponure w całej historii jest to, że rządowy program wprowadzany jest w okresie chyba największej zapaści służby zdrowia, kiedy właśnie przez permanentny brak pieniędzy w budżecie i złe zarządzanie tysiące śmiertelnie chorych Polaków zostało wyrzuconych poza nawias ustawy refundacyjnej. W czasach gdy centra onkologiczne z braku pieniędzy odsyłają śmiertelnie chorych bez pomocy do domu, państwo lekką ręką wydaje na kontrowersyjny, nieprzygotowany program in vitro dziesiątki milionów złotych.

Wygląda to tak, jakby minister Bartosz Arłukowicz i jego urzędnicy stawiali prosty znak równości między ratowaniem już istniejącego życia i spełnieniem czyjegoś marzenia o posiadaniu dziecka. A tego robić po prostu nie wolno.

Człowiek poważnie chory odcięty od państwowej służby zdrowia i refundowanych leków skazany jest na cierpienie i śmierć. Pragnienie posiadania własnego potomstwa można natomiast zaspokoić niekoniecznie za publiczne pieniądze. Ale na przykład  biorąc kredyt – taki sam, jaki bierze się na telewizory czy samochody.

O tyle w tym przypadku groźne, że dotyczy sfery bardzo delikatnej – zdrowia i życia Polaków.

Już gołym okiem widać, że kontrowersyjny program dotyczący sprawy bardzo poważnej został przygotowany nie tylko bez regulacji ustawowej, ale nawet bez należytej analizy.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Opinie Prawne
Mariusz Ulman: Co zrobić z neosędziami, czyli jednak muchomorki, słoneczka i żabki
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Sezon partnerstwa fiskusa z podatnikiem to sezon wyborczy
Opinie Prawne
Pietryga: Tusk nie zatrzyma globalizacji, ale Chińczyków i Turków zatrzymać może
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sztab Rafała Trzaskowskiego wszedł na minę
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Tę opinię rzecznika TSUE Adam Bodnar musi uważnie przeczytać