Mateusz Szczurek zauważył, że „ministerstwo może uczynić życie podatników mniej uciążliwym" i że „w innych krajach firmom dużo łatwiej współpracuje się z urzędem skarbowym". No i że trzeba stworzyć „taki system, który będzie sprzyjał dobrobytowi i wzrostowi gospodarczemu". – To robota na lata, ale mi się nie śpieszy – skwitował podczas konwencji PO.
Żałuję, że ministrowi się nie spieszy, bo powinno. Szczególnie, jeśli ma uchodzić za fachowca, a nie polityka bijącego pianę komunałów. I jeśli chce rzeczywiście przeprowadzić zmiany systemowe.
Bo do zmian w podatkach to my przecież jesteśmy przyzwyczajeni... VAT – ostatnio istotnie zmieniony na 2014 rok – był nowelizowany kilkadziesiąt razy. Ustawy dotyczące podatków dochodowych – ponad sto razy, podobnie jak wspomniana przez ministra ordynacja podatkowa.
Wśród tej góry zmian ze świecą szukać jednak wielu od lat postulowanych. Choćby zasady, że niejasne przepisy (a tych mamy zawsze silną reprezentację) powinny być interpretowane na korzyść podatnika. Albo to, aby interpretacje podatkowe pogarszające sytuację podatnika (bo fiskus, ni stąd, ni zowąd, zmienił zdanie) nie były stosowane wstecz. Efektem są toczone przez długie lata boje z urzędami skarbowymi, nie zawsze zakończone zwycięstwem.
Przepisów do zmiany jest znacznie więcej – opisaliśmy je niedawno w „Białej księdze problemów podatkowych" „Rzeczpospolitej", którą przekazaliśmy również do Ministerstwa Finansów. Co ciekawe, współpracujący przy jej tworzeniu czytelnicy i przedsiębiorcy wcale nie postulowali obniżenia podatków. Zależało im na jasnych zasadach ich wymierzania oraz na ograniczaniu biurokracji.