Kazimierz Olejnik: W śledztwie smoleńskim Seremet zawiódł całkowicie

Przyjęto idealistycznie, że prokuratura rosyjska robi wszystko dobrze i ma dobre intencje. To był błąd, który się zemścił - uważa Kazimierz Olejnik.

Publikacja: 25.04.2015 09:00

Rz: Prokuratura wojskowa działa bardzo chaotycznie w sprawie smoleńskiej. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wydarzenia: wyciekają informacje ze śledztwa, prokuratura nie kryje oburzenia, a dwa dni później organizuje konferencję prasową i newsy potwierdza. To mało profesjonalne. Może śledztwo smoleńskie powinna w końcu przejąć prokuratura powszechna?

Kazimierz Olejnik, prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku: Nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W tym śledztwie już wcześniej dochodziło do wpadek. Były to nie tylko sygnały, ale wręcz syreny alarmowe. To, co się działo, wymagało reakcji przełożonych, podjęcia próby postawienia niezależnej i samodzielnej diagnozy przez prokuratora generalnego, który jest również szefem prokuratorów wojskowych. Dopiero za tym powinny pójść konkretne decyzje. Przejęcie sprawy po pięciu latach śledztwa trzeba traktować jako ostateczność. Może wystarczy niezbędne wsparcie i pomoc merytoryczna? Nie chodzi przecież o roszady personalne ani o bezproduktywną krytykę, ale o stworzenie warunków do rzetelnego wyjaśnienie wszystkich okoliczności tego dramatycznego zdarzenia. Niestety prokurator generalny jakoś nie widzi problemu, uważa, że wszystko jest w porządku, a prokuratura wojskowa prowadzi to śledztwo prawidłowo. Jest to jednak dość odosobniony pogląd i ma raczej minimalne szanse na przekonanie do niego nie tylko obserwatorów życia publicznego, ale przede wszystkim rodzin osób zmarłych w katastrofie oraz ich pełnomocników procesowych.

Pierwsza i największa wpadka prokuratury?

Oj, dużo czasu zajęłoby ich wymienianie. Weźmy tylko początek. Brak sekcji, pomylenie zwłok to tak duże wpadki, że po nich powinna nastąpić ostra reakcja prokuratora generalnego. Takiej się spodziewałem. A tu co? Cisza. Nie dość, że nic nie zrobił, to jeszcze podzielił pogląd prowadzących śledztwo, że winne są osoby trzecie i rodziny. Wszystkie kolejne kompromitacje były konsekwencją fatalnego początku. A ten pozostał bez echa, a upływ czasu spowodował, że ewentualne delikty służbowe popełnione przez osoby prowadzące to śledztwo już się przedawniły.

Może po prostu prokurator generalny nie chciał się mieszać do śledztwa, by nie padł zarzut sterowania czy naruszania niezależności?

Nie chodzi o mieszanie się, tylko o nadzór oraz właściwe wypełnianie obowiązków, które są wprost wskazane w ustawie o prokuraturze. W śledztwie smoleńskim prokurator generalny zawiódł całkowicie. Co jeszcze musi się wydarzyć, by ktoś wyciągnął konsekwencje? Przecież ilość oraz rodzaj dotychczas ujawnionych nieprawidłowości są wprost porażające. Tymczasem Andrzej Seremet jest zadowolony z efektów działań prokuratury wojskowej oraz własnych, a premier i Sejm przez lata całe nie widzą potrzeby uczciwego rozliczenia szefa prokuratury z efektów. Obawy o prawidłowe funkcjonowanie państwa oraz jego organów są więc uzasadnione.

Może po latach niemocy i błędów przyjdzie czas na profesjonalne zachowanie...

Raczej w to nie wierzę. Zresztą nie ma ku temu żadnych podstaw. Spodziewam się, że obecny prokurator generalny już niewiele zrobi, może to więc będzie pierwsze wyzwanie dla nowego. Trzeba jednak pamiętać, iż błędy popełnione na wstępnym etapie śledztwa, zwłaszcza w zabezpieczaniu dowodów na miejscu katastrofy, są nieodwracalne. Nie da się bowiem odtworzyć tego, co zostało fizycznie zniszczone. Jeszcze bardziej ucierpiała społeczna wiarygodność prokuratury. Kadencja już się na szczęście kończy. Jestem optymistą i wierzę, że kolejnym szefem wszystkich prokuratorów zostanie ktoś znający się na robocie, utożsamiający się ze służbą prokuratorską oraz posiadający kwalifikacje, które pozwolą na odbudowanie tego, co zostało w ostatnich latach zniszczone.

Nie martwi pana wyciek cennych informacji ze śledztwa?

Bardzo wiele rzeczy mnie martwi. Polityka informacyjna prokuratury wojskowej też. Prokuratura wojskowa przyjęła, że śledztwo smoleńskie to jedna ze spraw z kategorii tajemnicy wojskowej, którą można, a nawet należy zamknąć pod kluczem. Utajnianie nic nie dało, bo przecieki były i pewnie będą nadal. To problem prokuratury od wielu lat. Zawsze pożywką był brak informacji bądź niewłaściwe dawkowanie wiedzy z postępowania. Teraz też. W tej sprawie zostały chyba poczynione błędne założenia, katastrofa smoleńska to dramat narodowy, zrozumiałe jest więc publiczne zainteresowanie sprawą oraz postępami śledztwa. Dodatkowym obciążeniem jest również długość tego postępowania. Prokuratura wojskowa nie potrafiła albo nie chciała znaleźć właściwego modelu informowania o postępach śledztwa. W ostatnim czasie byliśmy zresztą świadkami jakże odmiennego postępowania prokuratury francuskiej w sprawie katastrofy innego samolotu.

Może cała ta polska niemoc wynika z tego, że przychodzi nam współpracować z Rosją, a ta do łatwych partnerów nie należy.

Przecież od początku było to jasne. Wiedząc o tym, należało wziąć sprawy w swoje ręce ze świadomością, że wszystko, co nie zostanie od razu zrobione prawidłowo, zemści się w przyszłości. Tymczasem przyjęto idealistycznie, że prokuratura rosyjska robi wszystko dobrze i ma dobre intencje. Przez wiele miesięcy wmawiano nam, jak rewelacyjnie wygląda ta współpraca. Dzisiaj wyraźnie widać, iż prokuraturze rosyjskiej brakuje bardzo wiele, a lista zarzutów pod jej adresem jest bardzo długa. Nie demonizujmy jednak rosyjskiej strony, bo nie wszystkim błędom są winne trudne z nią relacje. Proszę mi powiedzieć, jak zawiniła strona rosyjska w nieprofesjonalnym zgraniu zawartości czarnej skrzynki? Czemu winni są Rosjanie, że polska strona zaniechała czynności zezwalających na prawidłową identyfikację zwłok? Co mają wspólnego z tym, że czynności na miejscu zdarzenia zostały przeprowadzone niewłaściwie i wiele należało ponawiać? Destrukcyjna rola prokuratury rosyjskiej nie pozostawia żadnych wątpliwości, w pierwszej kolejności trzeba się jednak uderzyć we własne piersi. Nie zapominajmy, że mamy naprawdę doskonałych ekspertów. Prof. Grażyna Demenko nie urwała się z księżyca. Jest wykładowcą Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od lat prowadzi specjalne programy, m.in. na potrzeby wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego więc włączono ją do śledztwa po pięciu latach, a nie od razu? Są jeszcze prokuratorzy i eksperci, którzy przed laty pracowali przy śledztwie dotyczącym katastrofy samolotu w Lesie Kabackim. Nikt ich nie poprosił o wsparcie, a przecież ich doświadczenie jest wprost bezcenne. Lista takich pytań jest bardzo długa.

W obecnych realiach byt prokuratury wojskowej pana zdaniem jest uzasadniony?

Prokuratura wojskowa w ostatnich latach raczej nie ma dobrej passy i zauważalnie jest na zakręcie. Nie znaczy to jednak, że niezwłocznie należy ją zlikwidować. Takie hasła pachną populizmem. Problem jednak jest i potrzebna jest rzetelna analiza zagadnienia. Trzeba postawić kilka prostych pytań: ilu jest prokuratorów, ile i jakich spraw do nich wpływa, jaka jest sprawność działania prokuratury wojskowej. Dopiero wtedy potrzebna będzie odważna decyzja: albo ją likwidujemy, albo wzmacniamy. Taka decyzja nie może jednak zapaść pod wpływem emocji w jednostkowej sprawie. W pierwszej kolejności trzeba zresztą rozstrzygnąć kwestie ustrojowe związane z miejscem wojskowego wymiaru sprawiedliwości w systemie organów państwa.

I na koniec pytanie bardzo na czasie... niezwiązane ze smoleńską tragedią. Wierzy pan, że po 1 lipca, kiedy zacznie obowiązywać nowy proces karny – kontradyktoryjny – prokuratura sobie poradzi?

Od lat jestem wprawdzie prokuratorem w stanie spoczynku, ale wciąż aktywnie zajmuję się procedurą karną. Uczę bowiem w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz kontaktuję się z prokuratorami, z którymi wspólnie prowadzę zajęcia szkoleniowe. Niestety sytuację widzę bardzo czarno, przy czym problem jest niezwykle złożony. Przede wszystkim prokuratorzy nie zostali właściwie przygotowani do wprowadzenia tak szerokiej reformy, gdyż obecne kierownictwo Prokuratury Generalnej nie podjęło niezbędnych i koniecznych działań. Dzisiaj straconego czasu nie sposób nadrobić. Tak szeroka reforma jest ponadto prowadzona bardzo chaotycznie i nieprofesjonalnie. Dość powiedzieć, iż wprowadzone zmiany zburzyły dotychczasowy system polskiej procedury karnej, a nowy jest pełen wad i wewnętrznych sprzeczności, ponadto często wywołuje skutki odwrotne od zakładanych. Dobrym przykładem jest ustawa o ochronie i pomocy dla pokrzywdzonego i świadka, która weszła w życie 8 kwietnia 2015 r. i pomimo dobrych intencji autorów okazała się dramatycznym bublem prawnym. Nowe regulacje nakazują bowiem bezwzględną ochronę miejsca zamieszkania wszystkich świadków, nawet tych, którzy doskonale się znają, a niejednokrotnie wspólnie zamieszkują. Zakładany efekt procesowy jest więc zerowy, zaś obciążenie policjantów i prokuratorów bezsensownymi czynnościami wzrosło wielokrotnie. W konsekwencji zamiast realnej pomocy dla uczestników postępowania jest totalny chaos.

Ustawodawcę ogarnęło istne szaleństwo związane z koniecznością ciągłego nowelizowania ujawnianych błędów.

I to niepokoi. 20 lutego 2015 r. została uchwalona kolejna bardzo szeroka nowelizacja prawa karnego oraz procesowego, która również ma obowiązywać od 1 lipca 2015 r. Jest to termin nierealny, gdyż nie przeprowadzono niezbędnych przygotowań systemowych, będziemy więc mieli kolejną porcję chaosu. Dzisiaj już gołym okiem widać, że wszystkie projektowane zmiany preferują sprawcę, a nie pokrzywdzonego, zaś w systemie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości może wystąpić niebywały chaos oraz zachwianie poczucia sprawiedliwości. Jak zresztą prokuratura ma wykonywać odmienne zadania procesowe bez gruntownej reformy samej prokuratury? Trzeba przypomnieć, iż Sejm zaniechał wszelkich prac w tym zakresie, a wcześniejszy projekt ustawy został zwrócony do Ministerstwa Sprawiedliwości. Nietrudno sobie wyobrazić, że prokuratura po raz kolejny będzie płaciła za błędy popełnione przez innych. Wyjście jest tylko jedno: kolejne długie vacatio legis projektowanych zmian oraz przystąpienie do opracowania kompleksowego i spójnego prawa w tym zakresie. Eksperymenty są dobre, ale w warunkach laboratoryjnych i pod pełną kontrolą, nie zaś na żywym organizmie społecznym. Skutki takiego podejścia do rzeczywistości mogą mieć dramatyczne konsekwencje.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Rz: Prokuratura wojskowa działa bardzo chaotycznie w sprawie smoleńskiej. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wydarzenia: wyciekają informacje ze śledztwa, prokuratura nie kryje oburzenia, a dwa dni później organizuje konferencję prasową i newsy potwierdza. To mało profesjonalne. Może śledztwo smoleńskie powinna w końcu przejąć prokuratura powszechna?

Kazimierz Olejnik, prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku: Nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W tym śledztwie już wcześniej dochodziło do wpadek. Były to nie tylko sygnały, ale wręcz syreny alarmowe. To, co się działo, wymagało reakcji przełożonych, podjęcia próby postawienia niezależnej i samodzielnej diagnozy przez prokuratora generalnego, który jest również szefem prokuratorów wojskowych. Dopiero za tym powinny pójść konkretne decyzje. Przejęcie sprawy po pięciu latach śledztwa trzeba traktować jako ostateczność. Może wystarczy niezbędne wsparcie i pomoc merytoryczna? Nie chodzi przecież o roszady personalne ani o bezproduktywną krytykę, ale o stworzenie warunków do rzetelnego wyjaśnienie wszystkich okoliczności tego dramatycznego zdarzenia. Niestety prokurator generalny jakoś nie widzi problemu, uważa, że wszystko jest w porządku, a prokuratura wojskowa prowadzi to śledztwo prawidłowo. Jest to jednak dość odosobniony pogląd i ma raczej minimalne szanse na przekonanie do niego nie tylko obserwatorów życia publicznego, ale przede wszystkim rodzin osób zmarłych w katastrofie oraz ich pełnomocników procesowych.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi