Nie łudzę się, że hejterska wolnoamerykanka z czasu kampanii wyborczej skończy się 13 października. Kampanie trwają właściwie na okrągło. Broń raz użyta bywa używana do wyczerpania, aż przestanie być skuteczna. Hejt, zwłaszcza ten masowy, jest przecież elementem politycznej czy ideologicznej walki. Wolnoamerykanka jest zaś tam, gdzie prawo szwankuje. A że szwankuje, świadczy choćby to, że w najostrzejszej i jednej z najważniejszych kampanii nie ma wyborczych procesów. Dlaczego? Bo sądy by nie nadążyły. Niezależnie od tego, który obóz będzie rządził po wyborach, to jeśli weźmie pod uwagę elementarną powagę w debacie publicznej, a bez tego nie da się rządzić dobrze i demokratycznie, musi znaleźć skuteczne narzędzie na przyhamowanie mowy nienawiści.