Aktualizacja: 24.02.2020 06:19 Publikacja: 20.02.2020 17:51
Foto: AFP
Nie warto się zastanawiać, czy w swoim przemówieniu w Jerozolimie Putin „odpuścił" nam czy nie. Gospodarz Kremla najpierw przypuścił bezprecedensowy atak, oskarżając Polskę o odpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej, a następnie „łaskawie" nie wspomniał o tym ponownie w Izraelu. Żadna to satysfakcja, zwłaszcza że w tej łagodniejszej wersji narracji nie powstrzymał się też od kłamstw historycznych, jak choćby mówiąc, że 40 proc. zamordowanych w Holokauście Żydów stanowili obywatele sowieccy. Nie brakowało też motywów, które w każdej chwili można rozwinąć w twórczy, antypolski sposób – jak choćby słowa o „pomocnikach" w Holokauście.
W Francji i Niemczech dosłyszeć można narastający ton koniecznej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Polska nie może dać się wciągnąć w taką grę o „europejską jedność”.
Dla prezydenta Polski 10-minutowe spotkanie z prezydentem USA było potwarzą. Dla Karola Nawrockiego zdjęcie z amerykańską głową państwa byłoby na wagę złota. Kampania wyborcza wypiera rację stanu.
W każdej szkole w gronie pedagogicznym powinno być co najmniej 35 proc. mężczyzn – apeluje Fundacja Dobre Państwo i składa w tej sprawie petycję do Senatu. Cel? Pokazać dzieciom inny punkt widzenia.
„Nie należymy do ludzi nerwowych, którzy co chwila potrzebują nowych gwarancji swego państwa” – pisał 7 grudnia 1938 roku minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej Józef Beck. Pomylił się. Dziś, podobnie jak 86 lat temu, potrzebujemy gwarancji: tak dla Polski, jak i Ukrainy.
Putin nie zdobył Kijowa trzy lata temu. Ale ma pomysł na wysadzenie państwa ukraińskiego od środka. I Donald Trump mu w tym mocno pomaga.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Dziś mijają dokładnie trzy lata od wybuchu wojny.
Specjalny wysłannik Donalda Trumpa na Bliski Wschód Steve Witkoff w rozmowie z CNN zasugerował, że to nie Rosjanie mogą być odpowiedzialni za wybuch wojny na Ukrainie.
- To Ukraina decyduje, czy chce walczyć czy nie - mówił w rozmowie z CNN szef MSZ Radosław Sikorski.
W Francji i Niemczech dosłyszeć można narastający ton koniecznej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Polska nie może dać się wciągnąć w taką grę o „europejską jedność”.
Choć od agresji Rosji europejskie wydatki na obronność szybko rosną, to i tak są znacznie mniejsze niż pod koniec zimnej wojny. Ale to się zmieni, i to cieszy. Martwi jednak polska impotencja przemysłowa.
Jeżeli ta wojna zakończy się dla nas w sposób niesprawiedliwy, to Rosja dokona tu ludobójstwa. Dojdzie do całkowitej okupacji Ukrainy, wkroczy tu „ruski mir” – mówi „Rzeczpospolitej” Mychajło Podolak, doradca w biurze prezydenta Ukrainy.
Trump doprowadził do wzmocnienia jedności wśród Europejczyków. Dzwonki ostrzegawcze od niego i Putina muszą nas obudzić. Rozwiązanie jest proste: powinniśmy wydawać więcej na obronność – mówi Anders Fogh Rasmussen, były sekretarz generalny NATO.
W sytuacji, w której Donald Trump sygnalizuje gotowość porozumienia się z Władimirem Putinem ponad głowami Ukrainy i UE, wszyscy potrzebujemy więcej Europy. Inaczej w nowym świecie, który powstaje na naszych oczach, będziemy rozgrywani.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas