Na początku było słowo. Albo „granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata", jeśli ktoś woli Wittgensteina od Biblii. Czy myślenie istnieje poza językiem? Filozofowie i naukowcy zastanawiają się nad tym nie od dziś. I na razie do niczego nie doszli. Ale nie trzeba być od razu intelektualistą, żeby wiedzieć jedno: co w głowie, to na języku. Prymitywne myśli to prymitywne słowa.

Tak, chodzi mi dokładnie o „wypierdalać", które stało się hasłem protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Jest też i „je... PiS", i parę innych bluzgów, ale słowo na „wy..." brzmi zdecydowanie najczęściej. Żebyśmy się zrozumieli: nie o meritum chcę pisać. Spór komentują wszyscy, więc obejdzie się beze mnie. Idzie mi o formę. A w zasadzie o afirmację braku formy. O przyzwolenie na chamstwo i pogardę, której wyrazem jest słowo „wy...". Przekleństwa rzucane pod adresem rządzących wynikają z bezsilności i nienawiści. Pierwszą można zrozumieć, drugiej nie wolno usprawiedliwiać. Tymczasem trwa intensywne, żyrowane przez rozmaite autorytety i znaczące media usprawiedliwianie tej słownej agresji. Najbardziej kuriozalnie zabrzmiało to w ustach Jerzego Owsiaka, który napadł na prof. Bralczyka sprzeciwiającego się bluzgom. Oto twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, przedstawiający się jako apostoł miłości bliźniego, twierdzi, że agresja jest w porządku. Jeśli, rzecz jasna, wymierzona jest w tych, których nie lubimy. Michał Rusinek, którego zdrowy rozsądek zawsze ceniłem, na łamach „Wysokich Obcasów" chwali trafność słowa na „wy...". A już najdalej posuwa się Justyna Pochanke, która pisze, że „to krzyczy młoda Polska – która właśnie idzie po swoje prawa, po swoją przyszłość i po swój kraj". No jak dojdzie pod takim sztandarem, to nawet dla pani Justyny może w takim kraju nie być miejsca.

Jednocześnie ci sami ludzie, gdy nieparlamentarne słowa padały z drugiej strony politycznej barykady, do niedawna stroili się w szaty strażników czystości polszczyzny. Teraz już nie będą mogli. A co powinien w takiej sytuacji zrobić człowiek zachowujący zdrowy rozsądek? To co Gustaw Holoubek w słynnej anegdocie. Do SPATiF-u wpada pijany Jan Himilsbach i od progu wykrzykuje „inteligenci wy...". Od stolika podnosi się Holoubek. „Nie wiem, jak państwo, ale ja wy...".