Szczyt kłamstwa? Jak niemy powiedział głuchemu, że ślepy widział. Pamiętają państwo taką serię dowcipów o szczytach? Dziś mają już długą brodę, ale wciąż mogą służyć za ilustrację rozmaitych pomysłów. Ów żart z czasów podstawówki przypomniał mi się, kiedy przeczytałem o pomyśle Brytyjczyków z Channel 5. Oto w nowym serialu Annę Boleyn, XVI-wieczną królową Anglii, zagra ciemnoskóra Jodie Turner-Smith. Historia drugiej z sześciu żon Henryka VIII i jednej z dwóch, które zostały stracone, jest widzom doskonale znana. Filmów na ten temat powstało kilkanaście, ale do tej pory, zgodnie z realiami, królowa zawsze była biała. Pewnie dlatego, że do niedawna mało kto słyszał o color blind casting, czyli castingu ślepym na kolor skóry.
Nie żeby kiedyś takie historie się nie zdarzały. Kiedy w 1973 roku reżyser filmowej adaptacji „Jesus Christ Superstar" w roli Judasza obsadził ciemnoskórego Carla Andersona, dyskutowała o tym cała Ameryka. Ale przecież to kontekst dodał temu gestowi znaczenia. Stany dopiero wyzwalały się z usankcjonowanego prawnie rasizmu, a do tego trwała rewolucja dzieci kwiatów.
Dziś color blind casting to w zasadzie codzienność. Widzieliśmy to choćby w głośnym serialu HBO opowiadającym o carycy Katarzynie. Na XVIII-wiecznym dworze Romanowów można było zobaczyć pełny przekrój rasowy. Ciemnoskóra będzie kolejna „Mała syrenka", kolejna „Alicja w Krainie Czarów" i kolejny „Piotruś Pan". Podobnie było w „Hamiltonie", najgłośniejszym amerykańskim musicalu ostatnich lat. Nawet liberalny i ultrapoprawny politycznie „New York Times" ocenił pomysł obsadzenia ról ojców założycieli Ameryki aktorami niebiałymi jako chybiony.
W takim kontekście gest producentów serialu o Annie Boleyn pozbawiony jest jakiegokolwiek głębszego znaczenia, tak jak inne tego typu ekstrawagancje. Popkulturowa „walka z rasizmem", przejawiająca się w takich zachowaniach, jest równie nonkonformistyczna jak boje niektórych polskich gwiazd z Kościołem. Przeciwnik w zasadzie już leży na łopatkach, nie może oddać, ale jakby co można się popisać przed znajomymi, że się mu odważnie dołożyło. Nie chcę przez to powiedzieć, że rasizmu dziś nie ma. Oczywiście, że jest, ale nie pokona się go, udając ślepych na kolor skóry.
Autor jest publicystą, scenarzystą i satyrykiem