Miejsce Izraela jest w Unii i NATO

Izrael jest częścią zachodniej cywilizacji. Właściwe jest zatem, aby stał się także częścią Zachodu w sensie geopolitycznym i instytucjonalnym – twierdzi politolog

Publikacja: 13.06.2008 02:33

Miejsce Izraela jest w Unii i NATO

Foto: Rzeczpospolita

Red

Minęło kilka tygodni od 60. rocznicy powstania Państwa Izrael. Obchody tej rocznicy miały międzynarodowy charakter i stały się okazją do pokazania sympatii, przyjaźni i uznania dla narodu izraelskiego, dla jego dokonań oraz zrozumienia dla jego potrzeby bezpieczeństwa. Bardzo dobrą kartę w tych obchodach zapisała Polska.

Ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to sytuacja Izraela jest wciąż niestabilna. Pojawiają się informacje o możliwym jednostronnym uderzeniu Izraela na irańskie obiekty służące realizacji programu nuklearnego, o nieuchronnie zbliżającej się kolejnej pacyfikacji Strefy Gazy czy kolejnej odsłonie konfliktu z Hezbollahem w Libanie. Także kolejna odsłona procesu pokojowego, zainicjowana ubiegłorocznym spotkaniem w Annapolis, znalazła się w głębokim impasie.

To musi zasmucać, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to polscy Żydzi wnieśli zasadniczy wkład w powstanie Państwa Izrael. Trzeba też pamiętać o szczególnym charakterze stosunków pomiędzy naszymi narodami oraz budzącym nadzieję ożywieniu relacji dwustronnych w ostatnich latach między Polską a Izraelem. Nakłada to na nas nie tylko rocznicowy obowiązek zainteresowania stanem stosunków Izraela ze światem zewnętrznym i jego bezpieczeństwem.

Kiedy niedawno byłem w Izraelu, miałem okazję się przekonać o tym, jak bardzo uzasadniona jest radość i satysfakcja Żydów z tego, że mogą mieszkać na swojej historycznej ziemi, oraz ze sposobu, w jaki udało im się ją zagospodarować: od wspaniałych upraw rolnych po ośrodki wytwarzania najnowocześniejszej technologii. A w międzyczasie wygrać kilka wojen z tymi, którzy chcieli zmieść ich do morza i zbudować jedyną w tym regionie świata prawdziwą demokrację, w której jest miejsce dla palestyńskich posłów w Knesecie.

To uczucie radości jest jednak stale mącone niepokojem o bezpieczeństwo państwa i jego mieszkańców. Izrael jest w stanie oblężenia. Symbolem tego oblężenia pozostaje mur. Notabene, gdy byłem w Izraelu w 2001 roku, powiedziałem moim gospodarzom, że jedynym rozwiązaniem jest budowa muru… Rok później zaczęła się jego budowa.

Istnienie i bezpieczeństwo Izraela jest stale kwestionowane przez jego sąsiadów, przez znaczną część świata arabskiego i oczywiście przez Palestyńczyków, którzy nie mogą się doczekać własnego państwa. To jeden z powodów nieustannego nękania Izraela, czy to w postaci zamachów terrorystycznych, czy też rakiet wystrzeliwanych z Gazy lub południowego Libanu.

Kolejne mapy drogowe stały się symbolem fiaska procesu pokojowego. Spotkanie w Annapolis tego nie zmieni. Zapewnianie bezpieczeństwa Izraela wiąże się z gigantycznymi nakładami na obronę (ok. 9 proc. budżetu państwa). Symbolami tego obronnego wysiłku są: mur (naszpikowany elektroniką i pilnowany przez liczne oddziały sił zbrojnych), nowoczesne lotnictwo, znakomity wywiad oraz odstraszający potencjał nuklearny, do których Izrael w jego położeniu geostrategicznym ma pełne prawo. Nie są to jednak elementy pozytywnej strategii bezpieczeństwa.

A tej właśnie wymaga bezpieczeństwo tego kraju. Do tej pory na tę strategię składały się ogromny wysiłek obronny oraz specjalne stosunki z USA. Czynią one zeń jednak forpocztę amerykańskich wpływów w regionie i tym bardziej wrogo usposabiają doń jego sąsiadów. Widać zatem wyraźnie, że te dwa filary nie wystarczają. Trzeba zatem szukać rozwiązań pozytywnych, zwłaszcza w kontekście wezwań nadzwyczajnie hołubionych w Polsce neokonserwatystów do zbombardowania Iranu. To ma być ich kolejna cudowna recepta na bezpieczeństwo Izraela. Wcześniej twierdzili, że wystarczy obalić Saddama.

Takich opinii nie warto słuchać, a ich autorzy raczej powinni posypać głowę popiołem, niż podżegać do następnej wojny w regionie. Jej katastrofalne następstwa łatwo sobie wyobrazić. Zagrożeniem dla Izraela nie są irańskie rakiety, którymi spin doktorzy próbują także nas straszyć – choć oczywiście lepiej, aby ich nie było.

Twoje wybory zależą od tego, co wiesz

Tylko 19
za pierwszy miesiąc dostępu do rp.pl

Subskrybuj

Trzeba widzieć różnicę między haniebną retoryką irańskiego prezydenta a możliwościami Teheranu i realną sytuacją strategiczną wokół Iranu. Iran nie popełni samobójstwa. Zagrożeniem jest natomiast popierany przez Teheran Hezbollah, czyli wracamy do sąsiedztwa Izraela.

Szersze, stabilne i na zawsze rozwiązanie problemu bezpieczeństwa Izraela musi polegać na wprowadzeniu tego kraju do zachodnich, wielostronnych instytucji bezpieczeństwa – NATO i UE. Izrael jest częścią, a nawet początkiem zachodniej cywilizacji. Dotyczy to zwłaszcza Europy. Jest zatem rzeczą jak najbardziej właściwą, aby stał się także częścią Zachodu w sensie geopolitycznym i instytucjonalnym.

Dla bezpieczeństwa Izraela, nie mówiąc już o innych względach, będzie to mieć nieocenione konsekwencje. Przede wszystkim dla świata arabskiego będzie to sygnał, że trzeba się nieodwołalnie pogodzić z faktem istnienia Izraela i ułożyć z nim pokojowe stosunki. Dla samego Izraela zaś, że można zrezygnować z czegoś, co w tej chwili jest swoistym zastawem – atutem w ewentualnym, ostatecznym uregulowaniu jego sytuacji bezpieczeństwa. Chodzi m.in. o jakąś część wzgórz Golan (choć szkoda tych wspaniałych winnic i wytwarzanego tam znakomitego wina) czy osiedla na Zachodnim Brzegu. A zatem to, co jest w tej chwili źródłem niezgody, może się stać jednym ze środków budowania pokoju.

Warto patrzeć przyszłościowo i wiedzieć, że o ile możliwości Unii Europejskiej w sferze bezpieczeństwa i obrony będą rosnąć, o tyle ze względu na zmianę sytuacji geostrategicznej Ameryka będzie mieć coraz bardziej skrępowane ręce wzrostem potęgi Azji. Irackie doświadczenie aż nadto dobitnie pokazuje zawodność prób jednostronnych i militarnych rozstrzygnięć w tej dziedzinie. Przyszłość bezpieczeństwa państw i regionów należy do rozwiązań wielostronnych.

Członkostwo Izraela w UE i NATO to proces niełatwy, także zresztą dla samych Izraelczyków, którzy tych rzeczy do końca jeszcze nie przemyśleli i dzisiaj niekoniecznie uważają, (przynajmniej ich znacząca część), że warto pójść w tym kierunku. Myślę jednak, że jest to realne w ciągu najbliższych dziesięciu lat.

Wstąpienie Izraela do Unii byłoby pewnie łatwiejsze niż do NATO. Izrael spełnia znakomicie kryteria członkostwa, a obciążenia geopolityczne nie mają tu znaczenia (vide Cypr). Co się tyczy NATO, to pierwsze stałe kontakty sojuszu z Izraelem zostały już nawiązane. Przygotowywany jest indywidualny program współpracy NATO – Izrael. Od początku powinien on być pomyślany jako program prowadzący do członkostwa Izraela w sojuszu. Trzeba do tego przekonywać państwa członkowskie. Konieczne jest zatem przystąpienie do opracowania strategii wchodzenia Izraela do obu tych organizacji. Równolegle należałoby zaoferować pewne formy współpracy i pomocy dla jego sąsiadów, aby rozumieli, że ten proces nie jest wymierzony przeciwko nim, tylko na rzecz trwałego pokoju w regionie.

Powyższy scenariusz może stanowić atrakcyjne wyzwanie także dla polskiej dyplomacji. Ze względów cywilizacyjnych i moralno-historycznych zarówno Polska, jak i inne narody Europy mają pewien obowiązek wobec narodu żydowskiego. Bardzo dobre stosunki dwustronne pomiędzy naszymi krajami mogłyby być jedną z osi tego procesu. Jeśli się uda, żydowskie pozdrowienie shalom może nabrać na ziemi Izraela i Chrystusa pełniejszego sensu. Może już przy okazji kolejnej okrągłej rocznicy.

Autor jest kierownikiem Zakładu Studiów Strategicznych Uniwersytetu Warszawskiego, a także doradcą ministra obrony narodowej

Specjalne stosunki Izraela z USA czynią z tego kraju forpocztę amerykańskich wpływów w regionie i tym bardziej wrogo usposabiają doń jego sąsiadów

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV