Problemy etyczne, nie religijne

Dowolne interpretowanie słów mogłoby nawet z Chrystusa uczynić zwolennika testamentu życia, gdyż powiedział do Boga Ojca: „oddal ode mnie ten kielich” – pisze rzecznik abp. Stanisława Dziwisza ks. Robert Nęcek.

Publikacja: 12.12.2008 17:11

Ks. Robert Nęcek

Ks. Robert Nęcek

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Na nowo rozgorzała dyskusja wokół początku i schyłku ludzkiego życia. Dotyczy ona zapłodnienia in vitro i testamentu życia. W zakresie in vitro do tej pory obowiązuje wolna amerykanka w działaniu, gdyż nie ma w tej dziedzinie żadnych rozwiązań prawnych. Jeżeli nie ma prawa, to wszystko jest dopuszczalne. Można więc powiedzieć, że wszystko w tym zakresie jest niekontrolowane. Z tej racji podpisanie konwencji bioetycznej Rady Europy z Oviedo z 1997 roku jest konieczne, gdyż daje możliwość prawnego uregulowania spraw związanych z zapłodnieniem in vitro.

 

 

Niejednokrotnie można usłyszeć, że in vitro to kwestia światopoglądu katolickiego. A skoro tak, to osoby, które nie są katolikami, mogą swobodnie i dowolnie z zapłodnienia pozaustrojowego korzystać. Tymczasem nie jest to problem konfesyjny, lecz rzeczywisty problem prawny i moralny dotyczący każdego człowieka bez względu na przekonania religijne. Dotyczy on bowiem godności osoby ludzkiej, a wspomniana godność potwierdzona jest we wszystkich prawnych dokumentach międzynarodowych.

Warto chociażby przypomnieć stanowisko Parlamentu Europejskiego i Europejskiej Komisji Praw Człowieka opublikowane w „Journal Officiel” – „embrion i płód ludzki muszą korzystać we wszystkich okolicznościach z takiego poszanowania, które przysługuje godności ludzkiej”. Oznacza to, że głównym kryterium nie jest światopogląd religijny, lecz szacunek dla godności osoby ludzkiej i jej podstawowych praw, w tym prawa do życia i do jego godnego przekazywania. To w tym duchu Jan Paweł II w 1993 roku – mówiąc o etycznych problemach genetyki – podkreślił, że godność osoby ludzkiej nie wynika „z jej obecnych lub przyszłych działań ani też z tego, czym może się stać, a co można przewidzieć na podstawie genomu: wynika natomiast z jej cech istotowych, ze zdolności związanych z jej naturą”.

Idąc tym tokiem myślenia, ludzkie embriony winny być chronione przez prawo jako osoby ludzkie. Chodzi o to, że zadaniem prawa jest zabezpieczenie podstawowych struktur organizacyjnych koniecznych dla godnego rozwoju ludzkiego życia. Jednak prawo nie jest w stanie w sposób właściwy zabezpieczyć wszystko to, co postuluje sumienie. Chodzi o to, że choć prawo zawarte jest w moralności, to jednak w prawie nie zawiera się cała moralność.

Nie można lekceważyć różnicy między prawem a moralnością. W przeciwnym razie można doprowadzić do nieludzkiego rygoryzmu lub do niemoralnego wykorzystywania wszelkich niezakazanych ustawami działań. Z drugiej jednak strony odpowiedzialni za projekt prawny politycy (ostatecznie oni podejmą decyzje) zobowiązani są do postawienia sobie pytania – czy tworzone normy prawne są budowane na trwałych naturalnych normach moralnych? Jeżeli nie, to – jak powiedział w orędziu na światowy dzień pokoju 2008 roku Ojciec Święty Benedykt XVI – norma prawna zdana jest „na łaskę i niełaskę kruchego i tymczasowego konsensusu”.

 

 

Mamy wpływ na rzeczywistość

Rada Legislacyjna
"Rzeczpospolitej"

ŚLEDŹ NAS

Natomiast promotorzy testamentu życia próbują ustalić granicę końca ludzkiego życia, powołując się na możliwość zawieszenia uporczywej terapii. Jest to rezygnacja z pewnych zabiegów medycznych, które – jak pisał w encyklice „Evangelium vitae” Jan Paweł II – „przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać, lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach”.

Choć testament życia brzmi wiarygodnie i mieści się w nauczaniu papieskim, to tkwią w tej idei uzasadnione obawy i wątpliwości. Otóż przy braku precyzyjnego zapisu w prawie możemy być już tylko krok od eutanazji. Wówczas część lekarzy będzie czuła się rozgrzeszona ze swoich nadużyć w tym zakresie, a druga część będzie się znajdować w konflikcie sumienia. Czy działający w duchu Hipokratesa i szanujący się lekarz weźmie odpowiedzialność za decyzję o zaprzestaniu podtrzymywania życia? Testament jest więc dosyć dyskusyjny.

Na marginesie dodam, że nietaktem jest powoływać się na ostatnie słowa gasnącego Jana Pawła II – „Pozwólcie mi odejść do Pana”, gdyż mają one pełny sens dopiero w powiązaniu z wcześniejszymi zdaniami. Otóż w książce „Świadectwo” kard. Stanisława Dziwisza czytamy, że papież powiedział: „Byłoby chyba lepiej, żebym umarł, skoro nie mogę pełnić powierzonej mi misji” i po chwili dodał – „Bądź wola Twoja… Totus Tuus”.

Dowolne interpretowanie słów w postaci pojedynczych zdań może nawet z Chrystusa uczynić zwolennika testamentu, gdyż powiedział do Boga Ojca – „oddal ode mnie ten kielich”. Tymczasem oprócz tych słów Jezus powiedział „nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie!”. A zatem zgodził się żyć tyle, na ile Bóg mu pozwoli.

 

 

Dzisiaj w południe w Watykanie i Warszawie zaprezentowany zostanie dokument Kongregacji Nauki Wiary „Dignitas personae” dotyczący zagadnień bioetycznych. Poprzedni  dotyczący tych kwestii – „Donum vitae” – ukazał się w 1987 roku. Od tego czasu pojawiło się wiele nowych pytań etycznych związanych z postępem w dziedzinie biomedycznej. Ma na nie odpowiedzieć właśnie „Dignitas personae”

 

Autor jest rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej i adiunktem w Papieskiej Akademii Teologicznej. Wykłada naukę społeczną Kościoła i dziennikarstwo

Na nowo rozgorzała dyskusja wokół początku i schyłku ludzkiego życia. Dotyczy ona zapłodnienia in vitro i testamentu życia. W zakresie in vitro do tej pory obowiązuje wolna amerykanka w działaniu, gdyż nie ma w tej dziedzinie żadnych rozwiązań prawnych. Jeżeli nie ma prawa, to wszystko jest dopuszczalne. Można więc powiedzieć, że wszystko w tym zakresie jest niekontrolowane. Z tej racji podpisanie konwencji bioetycznej Rady Europy z Oviedo z 1997 roku jest konieczne, gdyż daje możliwość prawnego uregulowania spraw związanych z zapłodnieniem in vitro.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem