Nad stołem konferencyjnym wisiało jeszcze wyborcze hasło „Zgoda buduje”. Zasiedli pod nim czołowi działacze Platformy Obywatelskiej i rozpoczęli naradę poświęconą najbliższej przyszłości.
– Panowie – zagaił Donald – musimy zacząć coś robić. Te wybory wygraliśmy jeszcze na moje piękne, błękitne oczy, ale w przyszłości to już może nie wystarczyć. Zwłaszcza że ludzie przestają się bać Kaczyńskiego. Musimy się więc jakoś wykazać, i to szybko. Czekam na propozycje. Co reformujemy, jak i kiedy?
– Najpierw trzeba się wziąć do tych gnojów z telewizji publicznej! – grzmotnął pięścią w stół Sławek. – A więc proponuję tak: przegonić ich, rozgonić, a potem podzwonić po innych telewizjach i gazetach, żeby ich nigdzie nie przyjmowali do roboty. Jak Pospieszalski popracuje przy kasie w Tesco, może w końcu zrozumie, że z nami nie ma co zadzierać.
– Dobrze mówi! – zagulgotał Stefan. – Czas się wziąć do nich wszystkich, dosyć cackania! Tą Gargas na początek wypatroszyć, a potem wypchać. Ja bym ją sobie w gabinecie postawił, żeby delegacjom zagranicznym pokazywać. I tych bliźniaków jednych, tych mniejszych. Chętnie ich wezmę do siebie do piwnicy, niech tam sobie
IV Rzeczpospolitą zrobią, taka ich mać!