Pokazywanie siebie urosło w naszych czasach do rangi sztuki. Teraz więc i pisarz jest kimś, kto kreuje nie tylko fabuły swoich opowieści, ale i wizerunek własny. Polityczna poprawność dorzuciła do tego jeszcze zjawisko coming out. W dobrym tonie jest ujawniać na swój temat szokujące obyczajowo fakty – wszystko jedno autentyczne czy wydumane.
Szum po czymś takim przynosi efekt ideologiczny – wychodzi na wierzch „pruderia" społeczeństwa, któremu – jak się okazuje – rzekomo odważny celebryta rzuca wyzwanie. Ale przede wszystkim o bohaterze skandalu zaczyna być głośno. To rzecz jasna podnosi wartość komercyjną jego dzieł, nawet jeśli pod względem artystycznym są marne.
Rafał Ziemkiewicz nie musi się uciekać do takich zabiegów. Jego książki sprzedają się dobrze, ma mocną pozycję na rynku. W dodatku jest typem „normalsa". W sylwetce tego prozaika trudno jest się dopatrzyć czegoś ekscentrycznego. Ale Rafał Geremek znalazł w jego życiorysie rzeczy intrygujące, o których postanowił z pisarzem porozmawiać.
Od kwestii światopoglądowych (Ziemkiewicz to bądź co bądź budzący gorące emocje publicysta) po sprawy najbardziej intymne. Bohater książki okazuje się w tej rozmowie do bólu szczery. I niejednego czytelnika może to wprawić w kłopot. Taki jest uboczny efekt poprawności politycznej: ludzie o wrażliwości konserwatywnej, przerażeni przekraczaniem kolejnych granic estetycznych czy moralnych, stronią od poruszania tematów trudnych. Ale przecież nie da się ich uniknąć.
Pochwała konsekwencji
Ziemkiewicz przyznaje się do brzemiennych w skutkach błędów przeszłości. Kiedy podejmuje wątek rozpadu swojego pierwszego małżeństwa, dokonuje ostrej samooceny, nazywając siebie „dupkiem". Przy tej okazji porusza problem osób, które żyjąc po rozwodzie w związkach niesakramentalnych, nie mogą przystępować do komunii świętej.