Franciszek z dala od relatywizmu

Jeśli komuś podoba się jakaś koncepcja filozoficzna, psychologiczna czy socjologiczna, niechże jej broni i głosi ją publicznie, ale na własny rachunek – pisze publicysta.

Aktualizacja: 21.10.2013 13:36 Publikacja: 18.10.2013 02:22

Franciszek z dala od relatywizmu

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Różni ludzie z różnych pozycji oceniają otwierające szerokie pole interpretacyjne wypowiedzi i gesty papieża Franciszka. Z jednej strony usiłuje się wykazać, że nauczanie nowego Ojca Świętego ma prawdziwie rewolucyjny wymiar i całkowicie przemieni nie tylko skostniałe struktury Kościoła, ale także wprowadzi ożywczego ducha do jego Magisterium, z drugiej mamy liczne próby udowodnienia, że kolejny następca Chrystusa na ziemi w sposób sugestywny, barwny i niekiedy wprawiający w zakłopotanie bezkompromisowych stróżów doktryny głosi dokładnie to samo co jego poprzednicy i ani na jotę nie odchodzi od litery oraz ducha ewangelicznego przekazu.

Efekciarski styl

Wśród komentatorów pierwszych nauk Franciszka w szczególny sposób zameldował się profesor Stanisław Obirek, były jezuita, znany z upodobania do krytyki środowiska, z którym był związany przez wiele lat zakonnego życia. Chcąc zabłysnąć oryginalnością sądu na temat poglądów papieża z Argentyny, napisał w „Rzeczypospolitej”: „Czy nie pobrzmiewa tu niebezpieczny relatywizm i postmodernizm? A może nie bez racji niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na podobieństwo pewnych idei papieża Franciszka i Zygmunta Baumana. Dla mnie te podobieństwa są uderzające i wręcz oczywiste.”

Porównanie papieża do Baumana jest zabawne, ale tylko dla tych, którzy znają zarówno doktrynę Kościoła, jak i teorię płynnej ponowoczesności. Dla zafascynowanych postmodernizmem młodych ludzi (zwłaszcza niewierzących) taka efektowna figura stylistyczna ociepla postać papieża. No bo jeśli jest on tak postępowy i zarazem modny jak ich „guru”, to może ten katolicyzm da się jednak oswoić, a nawet polubić, oczywiście pod warunkiem dokonania w nim głębokich reform w duchu odejścia od skostniałej doktryny zakazującej np. aborcji, eutanazji, zdrady małżeńskiej i podobnie „nieludzkich” elementów.

Ten, kto zna ową doktrynę i jednocześnie dostrzega mizerię intelektualną postmodernizmu, może co najwyżej wzruszyć ramionami nad efekciarskim stylem publicystyki Obirka. Zwłaszcza że według niego dowodem na rzekomy relatywizm Franciszka są cytowane przezeń dwie wypowiedzi papieża: „Pewne drugorzędne normy i przepisy kościelne, niegdyś skuteczne, dziś utraciły wartość i znaczenie. Wizja doktryny Kościoła jako monolitu, którego należy bronić bez najmniejszego niuansu, jest błędna” oraz „Także formy ekspresji prawdy mogą przybierać wiele kształtów, to jest wręcz niezbędne dla przekazu przesłania ewangelicznego w jego niezmiennym znaczeniu”.

Przypisać dowolny pogląd

Gdzie były jezuita widzi tutaj relatywizm, nie mówiąc już o postmodernizmie? Idąc tropem jego myśli, można by określić relatywistą samego Chrystusa, bo mówił przecież, że w domu jego Ojca „jest mieszkań wiele”. Argumentując w taki sposób, można każdemu przypisać dowolny pogląd.

Równie mało poważne są odniesienia do sztuki, której formy wyrazu ulegają oczywistym przemianom, czego przecież nikt rozsądny nie neguje – w przeciwieństwie do tezy prof. Stanisława Obirka, że prawda „jest nam dostępna tylko w przybliżeniu”.

Jeśli komuś podoba się jakaś koncepcja filozoficzna, psychologiczna czy socjologiczna (nawet mocno intelektualnie podejrzana), niechże jej broni i głosi ją publicznie, ale na własny rachunek, nie szukając sojuszników tam, gdzie ich na pewno nie znajdzie.

Różni ludzie z różnych pozycji oceniają otwierające szerokie pole interpretacyjne wypowiedzi i gesty papieża Franciszka. Z jednej strony usiłuje się wykazać, że nauczanie nowego Ojca Świętego ma prawdziwie rewolucyjny wymiar i całkowicie przemieni nie tylko skostniałe struktury Kościoła, ale także wprowadzi ożywczego ducha do jego Magisterium, z drugiej mamy liczne próby udowodnienia, że kolejny następca Chrystusa na ziemi w sposób sugestywny, barwny i niekiedy wprawiający w zakłopotanie bezkompromisowych stróżów doktryny głosi dokładnie to samo co jego poprzednicy i ani na jotę nie odchodzi od litery oraz ducha ewangelicznego przekazu.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Czy tragiczna historia znów może się powtórzyć?
Opinie polityczno - społeczne
Bartosz Marczuk: Warto umierać za 500+
Opinie polityczno - społeczne
Czas decyzji w partii Razem. Wybór nowych władz i wskazanie kandydata na prezydenta
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji