Ale ja jestem naiwna... Myślałam, że sformułowanie, iż w latach powojennych toczyła się w Polsce „wojna domowa", to jakieś przejęzyczenie w ustach normalnego uczciwego człowieka. Myślałam, że tak mogła mówić tylko propaganda PRL, a obecnie co bardziej dogmatyczni lewacy. Ewentualnie, że to określenie służy do usprawiedliwiania „błędów życiorysowych" przodków niektórych wypowiadających się...
Bo przecież jest absolutnie jasne, że do żadnej wojny w Polsce powojennej by nie doszło, gdyby nie to, że wkroczyła tu Armia Czerwona, zainstalowała KRN, PPR i stworzyła ich zbrojne ramię w postaci UB i KBW... Jasne, że stworzyła je w przytłaczającej większości z tubylców, niemniej, zwłaszcza w tamtym czasie, miały one w pełni charakter władzy kolonialnej, całkowicie marionetkowej, niesuwerennej.