Mimo że od wybuchu afery podsłuchowej minęło osiem lat, wciąż nie wiemy, dla kogo pracowali kelnerzy, nagrywając nielegalnie polityków i biznesmenów w „Sowie i Przyjaciołach” i innych restauracjach. Za aferę skazany został tylko Marek Falenta, który po 2,5 roku odsiadki zapowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że o szczegółach sprawy opowie przed „komisją śledczą lub weryfikacyjną”. Twierdzi, że nikomu taśm nie sprzedał, nie spotkał nigdy nikogo z rosyjskich służb, podważa zeznania Marcina W., a premiera Donalda Tuska oskarża o zniszczenie mu interesu. Może mówić wszystko i mówi wszystko. Ale wciąż nie jest wyjaśniony i badany wątek jego kontaktów z politykami PiS przed wybuchem afery i dlaczego pisał listy do Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego, żaląc się, że został źle potraktowany za swoją lojalność.
Afera wybuchła w 2014 roku. Mimo że PiS, będąc w opozycji, zapowiadał, że sprawę wyjaśni, to dzisiaj jeszcze bardziej ją gmatwa i wykorzystuje partyjnie. Zbigniew Ziobro upublicznił zeznania jednego ze świadków afery tak jak mu wygodnie politycznie. Politycy partii rządzącej licytowali się w cytowaniu rzekomo kompromitujących zeznań Marcina W., które miały oskarżać Donalda Tuska i jego syna. I nic. W sprawie nic się nie dzieje. Żadnych zarzutów dla Tuska i syna. Nie badany jest wątek szpiegowski. Nie sprawdzany jest trop rosyjski. PiS nie chce ani komisji śledczej, ani wyjaśnienia, kto stoi za aferą, która dopomogła w zmianie rządu. Wątek rosyjski jest prawdopodobny i niebezpieczny, biorąc pod uwagę aferę mejlową Michała Dworczyka, która według obecnie rządzących jest pisana cyrylicą. I w tej sprawie również nic się nie dzieje. Kolejna afera, która nie jest wyjaśniania przez wymiar sprawiedliwości. A właściwie coś się dzieje w jej temacie, ale nie wiadomo co. Prokuratura jest zawiadamiana w sprawie kolejnych mejli Dworczyka i nic. W 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo po ataku na skrzynkę mejlową szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. I nic. Trwa głośna cisza.
Podobnie wygląda sprawa afery podkarpackiej, w którą mogą być zamieszani urzędnicy państwowi na czele z następcą Dworczyka, jako nowym szefem KPRM Markiem Kuchcińskim. Sędzia z urzędu zdecydował, że utajni CAŁY proces byłego agenta CBA Wojciecha J. ze względu na… interes państwa, poinformowała „Rz”. Podobnie jak w procesie dotyczącym spowodowania wypadku w Oświęcimiu, w którym ranna została premier Beata Szydło, o procesie Wojciecha J. dziennikarze nie mogą więc pisać, a nawet informować o tym, kto będzie przesłuchiwany.
Czytaj więcej
Nigdy nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb i nigdy nikomu nie sprzedałem żadnych nagrań – twierdzi Marek Falenta.
Jaki interes państwa nie pozwala wyjaśnić afer, które nie są rozwikłane za rządów PiS? Dlaczego procesy są utajnianie w całości, skoro utajnić można tylko sprawy dotyczące tajemnic państwowych lub akcji i nazwiska funkcjonariuszy CBA?