Kawałek światowego tortu

Marzę o tym, by doszło do powszechnego zrozumienia w Polsce, że niezbędne jest opracowanie zakreślonej na kilkadziesiąt lat umowy społecznej – pisze naukowiec.

Publikacja: 19.09.2022 03:00

Kawałek światowego tortu

Foto: Robert Gardziński

Polska wpadła kilka lat temu w „pułapkę średniego rozwoju” i nie wyjdziemy z niej bez zmian w polityce. Dane Banku Światowego wskazują, że ze 101 państw, które w 1960 r. zaliczano do państw o średnich dochodach, w 2008 r. tylko dziesięć awansowało do grupy państw wysoko rozwiniętych. Wśród tej dziesiątki były m.in.: Japonia, Tajwan, Singapur, Hongkong. Te kraje miały znacznie łatwiejsze warunki do budowy gospodarki i przeskoczenia pułapki, choćby dlatego, że mogły stosować cła ochronne zabezpieczające swoje przedsiębiorstwa.

My obecnie mamy znacznie trudniejsze warunki rozwoju, ale to oznacza, że powinniśmy zastosować takie narzędzia, jakie są możliwe, tzn. możliwe do zastosowania wewnątrz Unii Europejskiej. Swobodę działania w UE mamy m.in. w obszarze edukacji, szkolnictwa wyższego i nauki.

Właściwie wykorzystując te obszary, w ciągu minimum 30 lat Polska powinna wykroić ze „światowego tortu zamożności” wyraźnie większy kawałek dla siebie, niż dzieje się to obecnie. Potrzebne jest w tym celu powszechne uświadomienie sobie przez polskie społeczeństwo i polskich polityków, że musimy podjąć się zadań i wyznaczyć cele, które na pierwszy rzut oka wydają się niemożliwe do zrealizowania.

Pakt społeczny

Zabranie się do projektowania zmian wymaga spełnienia zasadniczego warunku – powszechnie zaakceptowanej umowy społecznej, paktu społecznego. Wiem, że większość uzna mnie za szaleńca, gdyż ostatnie 30 lat wolnej Polski to był okres wypełniony walką polityczną ugrupowań, coraz bardziej zajadłą, ograniczającą myślenie długoterminowe i wyznaczanie celów działania do perspektywy najbliższych wyborów. Taki najbardziej znany pakt społeczny (Programme for National Recovery) został zawarty w 1987 r. w Irlandii i m.in. dzięki niemu w latach 90. ten kraj dorównał pod wieloma względami do standardów europejskich.

Marzę o tym, by wreszcie doszło do powszechnego zrozumienia w Polsce, że niezbędne jest opracowanie zakreślonej na kilkadziesiąt lat umowy społecznej, która zawierałaby precyzyjne określenie celów, dróg dojścia, przy wyjęciu obszarów zawartych w pakcie społecznym z walki toczonej przez partie. Inicjatorem tego paktu powinien być prezydent, a potrzebne byłoby wsparcie kościołów, związków zawodowych, organizacji pracodawców i wielu organizacji społecznych. Ta umowa powinna zawierać:

1. System na nowo

Wypracowane od nowa i wdrożone przez cały system edukacji narodowej metody rozwijające w dzieciach (najpóźniej od piątego roku życia) kreatywne myślenie, inicjatywę i przedsiębiorczość. Badania wskazują, że najbardziej kreatywne są dzieci, a nasz system szkolnictwa tę kreatywność ogranicza albo wręcz niszczy.

Moje doświadczenia z pracy nad programem „DiAMEnT” (projekt wsparcia dla uzdolnionej młodzieży z Małopolski z lat 2009–2013) pokazują, że największym problemem jest znalezienie wystarczającej liczby nauczycieli gotowych do całkowitej zmiany sposobu uczenia i wymuszenie na władzach oraz instytucjach takiej rewolucyjnej wręcz zmiany.

Należy zauważyć, że wyzwania XXI wieku zmieniają oczekiwania zarówno wobec kandydatów na studia, jak i rynku pracy. Liczne raporty podkreślają rangę kompetencji „4K” – kooperacji, komunikacji, kreatywności i krytycznego myślenia. Tych kompetencji długo jeszcze nie zastąpi sztuczna inteligencja.

Niezbędne są więc głębokie zmiany w systemie edukacji i szkolnictwa wyższego, m.in. likwidacja uczelni pedagogicznych, a nauczycielami powinni zostawać absolwenci stosownych kierunków tematycznych, którzy po studiach magisterskich zdobywaliby kwalifikacje nauczycielskie na studiach podyplomowych. Pierwszym krokiem w tę stronę jest wypracowana w Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, a realizowana wspólnie z UW, Podyplomowa Szkoła Edukacji.

2. Zaufanie społeczne

Wprowadzenie do systemu edukacji na wszystkich poziomach systemu pracy zespołowej, zarówno w uczeniu się, jak i rozwiązywaniu zadań czy opracowywaniu projektów. W Polsce mamy ogromny problem z bardzo niskim zaufaniem społecznym i wprowadzenie nauki zasad pracy zespołowej od dziecka powinno w dłuższym okresie czasu wyraźnie podwyższyć poziom zaufania społecznego.

3. Stypendia

Niezwykle ważny dla przyszłości Polski jest także system stypendialny dla kilku tysięcy najzdolniejszych absolwentów studiów magisterskich i doktoranckich na polskich uczelniach, którzy otrzymywaliby wysokie stypendia, nazwane przeze mnie stypendiami wsparcia, przez okres pięciu lat pod warunkiem podjęcia pracy na polskich uniwersytetach lub w instytutach naukowych.

Doświadczenia wskazują na stałą emigrację z Polski nie tylko młodych lekarzy, ale też naukowców, którzy podejmują po studiach, a czasami już po doktoracie, pracę na uniwersytetach i w instytutach naukowych za granicą. I tych Polaków niemal zawsze bezpowrotnie tracimy.

Kilkanaście lat temu sugerowałem jako sposób na zatrzymanie młodych naukowców na polskich uniwersytetach przyznawanie co roku stypendiów wsparcia przez odpowiednią, neutralną komisję. Ich wysokość miesięczna miała wynosić 4 tys. zł na miesiąc przez okres pięciu lat, aczkolwiek obecnie, z uwagi na wzrost kosztów życia, wysokość takiego stypendium powinna wynosić co najmniej 6 tys. zł na miesiąc. Te pieniądze powinny zostać przeznaczone na utrzymanie przez stypendystę rodziny lub jej założenie. W ten sposób zostałaby ograniczona emigracja najzdolniejszych Polaków. Jak łatwo policzyć, takie stypendia wsparcia kosztowałyby rocznie nasz budżet 360 mln zł dla pięciu kohort 1000-osobowych – dużo, ale to mniej niż 0,1 proc. dochodów budżetu w 2021 r., a efekty pracy najzdolniejszych Polaków w polskiej gospodarce i nauce szybko przełożyłyby się na znacznie wyższe kwoty.

4. Uczelnie badawcze

Utworzenie w Polsce (wreszcie!) kilku prawdziwych uniwersytetów badawczych posiadających przyznany przez rząd kapitał żelazny w wysokości np. pięciu rocznych budżetów UW. Taki uniwersytet nie prowadziłby studiów niestacjonarnych, a liczba studentów na studiach stacjonarnych pierwszego stopnia byłaby ograniczona. Taka uczelnia miałaby kilka lat na dostosowanie się do nowych reguł, a co roku powinna przyjmować do pracy najlepszych naukowców z innych uczelni.

Wiem, że taka zmiana spowodowałaby protesty na pozostałych uczelniach, ale rezultaty pracy utworzonych w ten sposób uniwersytetów badawczych i koncentracja w nich najwybitniejszych polskich uczonych powinna przynieść wyraźne efekty, zarówno w zakresie kształcenia (przywrócenie relacji mistrz–uczeń i włączenie studentów magisterskich studiów stacjonarnych do prowadzonych badań), jak i w wynikach pracy naukowej.

5. Badania i rozwój

Wyraźny rozwój sektora B+R (badań i rozwoju), bez którego dalszy progres polskiej gospodarki nie jest możliwy. 15 lat temu próbowałem wyprzedzić czas i stworzyć w Nowym Sączu park naukowo-technologiczny Brainville. Niestety, brak właściwych środków i błędy w zarządzaniu doprowadziły do jego zamknięcia. Lecz nadal uważam, że za wszelką cenę Polska musi rozwijać sektor B+R i to z obu stron, zarówno od strony państwowej, jak i przedsiębiorstw prywatnych. Bez skutecznego systemu na wzór Doliny Krzemowej w Kalifornii Polska nie uzyska szans rozwojowych w obszarze wysokich technologii, a to właśnie tam znajdują się największe pieniądze i tam jest ten wymarzony przeze mnie kawałek „tortu” światowego.

Trzeba też przyznać, że w ostatnich latach system państwowego wsparcia B+R jest rozwijany – dla przykładu poprzez działanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, a dla naukowców Narodowego Centrum Nauki. Powstają też centra rozwoju technologii, centra transferu technologii, inkubatory, ale Polska wciąż w tym obszarze wlecze się w ogonie rozwiniętych państw.

Zacząć już dziś

To nie jest lista zamknięta, mądrzy i patrzący w przyszłość Polacy mogliby dopisywać kolejne sprawy, ale najważniejsze to rozpocząć prace nad takim paktem społecznym – chciałbym doczekać tego momentu.

W moim głosie czytelnik najmniej dostrzeże propozycji dotyczących gospodarki. Nie dlatego, że uważam ją za nieistotną, bo przecież bez rozwoju gospodarki nie podniesiemy średniego poziomu PKB na mieszkańca z obecnych ok. 16 tys. euro do 29 tys. euro, jak to ma miejsce w 15 państwach „starej Unii”. Chciałem zwrócić tylko uwagę na czynniki, które moim zdaniem często są niedostrzegane, a są bardzo ważne i bez pracy nad nimi nie wyskoczymy z tej przeklętej „pułapki średniego rozwoju”.

Autor jest doktorem nauk fizycznych, założycielem i prezydentem Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu. Był senatorem RP I i II kadencji. Jest autorem wielu publikacji i książek, m.in. „Społeczeństwo wiedzy – szansa dla Polski” (2004). W 2011 r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski

Polska wpadła kilka lat temu w „pułapkę średniego rozwoju” i nie wyjdziemy z niej bez zmian w polityce. Dane Banku Światowego wskazują, że ze 101 państw, które w 1960 r. zaliczano do państw o średnich dochodach, w 2008 r. tylko dziesięć awansowało do grupy państw wysoko rozwiniętych. Wśród tej dziesiątki były m.in.: Japonia, Tajwan, Singapur, Hongkong. Te kraje miały znacznie łatwiejsze warunki do budowy gospodarki i przeskoczenia pułapki, choćby dlatego, że mogły stosować cła ochronne zabezpieczające swoje przedsiębiorstwa.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Powódź 2024. Kiedy polityka musi ustąpić miejsca solidarności i współpracy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nord Stream wiecznie żywy
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: W MKiDN kontynuacja polityki Piotra Glińskiego – wymienić wszystkich dyrektorów
Opinie polityczno - społeczne
Nizinkiewicz: PiS przykrywa sprawę Czarneckiego protestem i straszy wewnętrzną wojną
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Buras: Co ma Wołyń do rozszerzenia UE