Ponieważ polski show-biznes to osobliwy stan umysłu, staram się regularnie monitorować wydarzenia w tej dziedzinie. Traktuję to jako obiekt badawczy także i z tego powodu, że często jest to forpoczta rozmaitych przemian obyczajowych. Polskie gwiazdy i gwiazdki robią to samo, co zwykli śmiertelnicy, tylko bardziej. I szybciej. Co chwila np. ogarnia ich jakieś wzmożenie, które zazwyczaj niezauważenie ustępuje. A media żyjące z plotek nieustannie to jeszcze podgrzewają.
Muszę przyznać, że z pewnym zaskoczeniem obserwowałem od początku września nienotowane od lat zainteresowanie „Tańcem z gwiazdami”. Taneczny show jest w Polsce od kilkunastu lat, wielkich emocji już nie wywołuje, bo wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, że to w sumie dość stateczne widowisko. Jednak w tym roku program opisują szczegółowo nie tylko media zajmujące show-biznesem, ale także te poważne. Sążniste artykuły ukazują się po każdym odcinku np. na stronie „Gazety Wyborczej”. Dlaczego? Zagadka nie była trudna do rozwiązania. W programie pojawiła się para jednopłciowa: (heteroseksualny) tancerz Michał Danilczuk i Jacek Jelonek. Ten drugi był bohaterem randkowego programu „Prince Charming”, w którym udział brali wyłącznie geje.
Z ciekawości i ja postanowiłem obejrzeć taniec tej pary i muszę powiedzieć, że był to naprawdę świetny występ. Przy piosence Krzysztofa Krawczyka „Mój przyjacielu” dwaj panowie, z niesamowitą energią, zatańczyli coś w rodzaju zbójnickiego. Jak na moje oko byli absolutnie bezkonkurencyjni, choć na tańcu słabo się znam. Ale docenili ich także jurorzy, przyznając maksimum punktów. Dodam, że wśród oceniających jest Andrzej Piaseczny, który całkiem niedawno dokonał coming outu.
Gdyby Polska była krajem z politpoprawnych czytanek, szykowanych na użytek zachodniej publiczności, pod siedzibą Polsatu już demonstrowałaby homofobiczna czerń, a bohaterowie programu baliby się wychodzić na ulicę. Tymczasem nic się nie dzieje. Nikomu to nie przeszkadza, a widzowie chętnie głosują na jednopłciową parę. A przecież mówimy o jednym z najpopularniejszych programów w Polsce, który nie przechodzi niezauważony! Może więc „polska homofobia” to tylko mit wykreowany z powodów politycznych po to, aby uderzać w obecny rząd? Wiele na to wskazuje.