Jeżeli jej celem jest to, aby Wielka Brytania uzyskała maksimum korzyści z opuszczenia UE, co zrozumiałe, to znaczy, że ktoś inny poniesie z tego powodu straty. Rozmowy z Merkel i Hollande'em pokazują, z kim Londyn będzie negocjował warunki zysków i strat, zanim uruchomi art. 50 traktatu lizbońskiego regulujący wyjście z UE. Z tego, myślę, płynie dla nas kilka zasadniczych wniosków.
Po pierwsze, widać, jak szybko po krótkim chaosie wywołanym referendum nastąpiła w Wielkiej Brytanii rekonsolidacja władzy w obozie konserwatystów. Państwo odzyskało sterowność i udowodniło, że nadal jest decyzyjną wspólnotą polityczną. Można tylko pozazdrościć.