Bohater tego wydarzenie ma 27 lat i w Ameryce dziś stał się gwiazdą numer jeden. Jego melodyjne piosenki podbiły serca słuchaczy na prowincji, której Wallen jest nieodrodnym synem. Pochodzi z Tennessee, mieszka w Tennessee i zdarzenie, o którym mowa, tam właśnie się rozegrało. Jeśli ktoś ciekaw, może odnaleźć filmik gdzieś z przedmieść Nashville. Zwykły dom, zwykły samochód i zwykły chłopak. To trochę tak, jakbyśmy byli gdzieś pod Białymstokiem, a bohaterem mógłby być Zenek czy inny Radek grający disco polo.
Wallen był łatwą ofiarą. Wiadomo, że to rozrabiaka. Jakiś czas temu uczestniczył w bójce, później pokazał się publicznie bez maseczki, przez co przełożono jego występ w „Saturday Night Live", a teraz to. Na filmiku widzimy, jak pijany muzyk kłóci się z kimś, rzucając mięsem. Używa też rasistowskiego słowa „nigger". W Ameryce mówi się o nim „n word" – „słowo na n". To określenie wyjątkowo obrzydliwe. Pochodzi jeszcze z czasów niewolnictwa i znaczy tyle co „czarnuch". Zakaz używania publicznie takich słów to autentyczne osiągnięcie promotorów politycznej poprawności. Piszę to bez ironii. W ciągu kilku godzin film trafia do sieci. Stacje radiowe natychmiast przestają grać piosenki Wallena, a firma płytowa i menedżer zrywają kontrakty. Na razie nie odwracają się od niego słuchacze. Ale co będzie, jeśli skutecznie zostanie usunięty z mediów na lata? Wallen został nagrany z ukrycia, pod własnym domem, w nocy, a do tego pijany. Był zatem w sytuacji absolutnie prywatnej, ale nie pomogło nawet to, że przeprosił.
Nie żebym chciał bronić rasistów, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że to Wallen jest tu ofiarą. Nawet jeśli pominiemy kontekst, w jakim pada „słowo na n", to co to ma wspólnego z jego piosenkami? Przecież nie stały się gorsze. Nie są też rasistowskie. Jednak bezpieczniej było Wallena unieważnić. Trudno nie uznać zachowania menedżerów oraz mediów za przejaw tchórzostwa i konformizmu. Tak było przecież wcześniej z Kevinem Hartem i Rickym Gervaisem, których próbowano odstrzelić za żarty z mniejszości seksualnych. Oczywiście Ameryka jest daleko i niby nie musi nas to obchodzić. A jednak... To w Polsce Redbada Klijnstrę unieważniano za to, że zadał niewłaściwe pytanie.
Autor jest publicystą, scenarzystą i satyrykiem