Jeśli współczynnik dzietności wynosi 1,35, to 100 kobiet rodzi 135 dzieci. Połowa z nich to dziewczynki – czyli 68. Jak one utrzymają poziom dzietności swoich mam, to urodzą 92 dzieci. To dziewczynek będzie 46. Jak one utrzymają poziom dzietności swoich mam i babć, to urodzą 62 dzieci. Dziewczynek będzie 31. Ile pokoleń trzeba, żeby z powierzchni Ziemi zniknął 36-milionowy naród, „który jest jak lawa..."?
Szybciej może walnąć w Ziemię jakaś kometa i energia impaktu zagotuje ziemskie oceany i spowoduje parowanie skał. Aktywiści klimatyczni uważają jednak, że na wypadek gdyby miało nie dojść do kosmicznej katastrofy, dobrze byłoby się ludzi pozbyć. Gdyby ich nie było, zmniejszyłaby się emisja dwutlenku węgla i piękna Ziemia, pokryta oceanami, których poziom by się nie podniósł na skutek topnienia lodowców, mogłaby sobie krążyć dookoła Słońca. Do czasu aż wzrost jego jasności przyspieszy na powierzchni Ziemi proces wietrzenia skał, w wyniku czego dwutlenek węgla będzie związywany w formie węglanów i jego zawartość w atmosferze się zmniejszy, co uniemożliwi fotosyntezę, a wykorzystujące ją rośliny wyginą.
Musk twierdzi, że ludzi nie jest za dużo. Ja nie wiem, czy ludzi jest za dużo. Wiem, że będzie ich ubywać. Na początku naszej ery klimat na Ziemi psuło nas tylko jakieś 250 mln. Po 1500 latach doszło do podwojenia tej liczby – było nas 500 mln. Do kolejnego podwojenia doszło już po 300 latach – około roku 1800 był nas 1 miliard. Po kolejnych 100 latach – 2 mld. A od lat 70. XX wieku po miliardzie przybywa nas co 12–13 lat. Ale... W krajach o najwyższym przyroście naturalnym współczynnik dzietności spada w ostatnich dziesięciu latach szybciej, niż rósł w XX wieku.
Po innej stronie niż aktywiści stoją technokraci. To koncepcja, za prekursora której uchodzi francuski socjalista utopijny Saint-Simon. Ich zdaniem, jak już Musk wszczepi nam te nowe czipy do mózgu, nasza wydajność tak wzrośnie, że niewielu pracujących będzie potrafiło utrzymać coraz więcej niepracujących. A jeszcze lepiej, jak będą na nas pracowały roboty. Ale jak tu zjeść romantyczną kolację z robotem?
Można też zawierzyć polską demografię i system emerytalny Maryi. Jak minister Szumowski służbę zdrowia, a minister Tchórzewski energetykę.