Oczywiście, „policja prowadzi czynności", ale świadkowie (Szczecin) i dyrekcja centrum (Warszawa) nie mają wątpliwości. Trzy osoby odebrały sobie życie w galerii handlowej na oczach tłumów ludzi robiących zakupy.
Szczerze mówiąc, początkowo nie mieściło mi się to w głowie. Podejrzewałem, że odpowiedzialność leży po stronie właścicieli centrów handlowych. Ale od jakiegoś czasu wiadomo już, że to nie był przypadek. 46, 40 i 13. Tyle lat mieli samobójcy z galerii. Zwłaszcza ten ostatni przypadek robi wyjątkowo przygnębiające wrażenie. Jakoś łatwiej pogodzić się z myślą, że życie odbiera sobie człowiek dorosły, niż że robi to dziecko. Oczywiście te trzy historie to wciąż nie jest wielka skala, bo codziennie w Polsce życie odbiera sobie 14 osób. A co najmniej drugie tyle próbuje zamachu na własne życie.
Czytaj więcej
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ w Warszawie bada dwa przypadki śmiertelnych wypadków, które w ciągu kilku dni miały miejsce w Złotych Tarasach. Centrum handlowe zapewnia o właściwych zabezpieczeniach.
Statystyki tego nie obejmują, ale wszyscy mamy chyba jakieś wyobrażenie, jak wygląda samobójstwo. I raczej kojarzy nam się, że to sprawa intymna. Że odbywa się w samotności. No, chyba że ma to być demonstracja. Tak przecież robią zamachowcy-samobójcy czy inni ludzie, którzy chcą zwrócić uwagę na dziejącą się niesprawiedliwość. A jeśli tak, to co demonstrują ludzie odbierający sobie życie w galeriach handlowych? Gdybym miał zgadywać, a nie ma przecież innego wyjścia, to nasuwa mi się najprostsza z możliwych odpowiedzi. Osoby na skraju psychicznej wytrzymałości idą między ludzi, bo – może nie do końca świadomie – liczą, że coś się stanie. Że ktoś ich powstrzyma. Zrobi jakiś gest. Zainteresuje się. Tymczasem nic takiego się nie dzieje, bo w galerii handlowej wszyscy zajmują się wyłącznie sobą i swoimi potrzebami. Taka jest natura konsumpcji i w ogóle współczesnego kapitalizmu.
Nie chcę powiedzieć, że ludzie stają się od tego źli i że panuje jakaś powszechna znieczulica. Podejrzewam, że gdyby desperaci podobnie zachowywali się w jakiś innym miejscu, choćby na ulicy, prędzej czy później ktoś by się nimi zainteresował. W świątyni konsumpcji to mało prawdopodobne.