Mój pierworodny, Janek, czyli Mądrala Starszy, gdy był dzieckiem, widząc pływającą w stawie kaczkę, wykrzyknął zachwycony: kaka bumba. I tak już zostało. Zdanie to przypomniało mi się w trakcie wyrzucania z rządu niejakiego Gowina, ale jednakże z pewną modyfikacją: kaka ledwie bumba, czyli kaczka ledwie pływa. Patrzyłem z podziwem, jak Jarosław Kaczyński z własnej woli pozbawia się zdolności manewrowej i skazuje swój rząd na martwy dryf.
Na dokładkę z ideologiczną dominacją Zbigniewa Ziobry. O ile bowiem przedtem Kaczyński miał jakiś wybór, lawirując między koalicjantami i planktonem, o tyle teraz odejście Ziobry oznacza katastrofę projektu Kaczyńskiego. A więc to w ręku Ziobry jest teraz klucz do przyszłości Zjednoczonej Prawicy. Kaczyński, eliminując Gowina, utracił realną moc sprawczą.
Oczywiście może wyrzucić kogo tam chce spośród swoich i awansować kogoś na złość komuś innemu. Może wprowadzić stan wyjątkowy, zamknąć kilku pismaków, zabrać dotacje nieposłusznym samorządowcom. Ale w sensie realnym nie może dokonać żadnej zmiany kursu, na którą nie pozwoli Zbigniew Ziobro. Dziś z własnej woli jest zakładnikiem kogoś młodszego, bardziej bezwzględnego i z jeszcze mocniejszym chwytem na władzę niż jego własny.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że Zbigniew Ziobro będzie teraz naciskał rząd coraz śmielej i bez żadnego skrępowania. Musi tylko dotrwać do uchwalenia budżetu, by mieć pewność, że nie będzie przyspieszonych wyborów najbliższej wiosny. Jeśli go wyrzucą zaraz potem, tylko się ucieszy. Mniejszościowy rząd PiS znajdzie się pod podwójnym ostrzałem: opozycji i samego Ziobry, który będzie codziennie udowadniał, że to on miał we wszystkim rację, a wszystko, co złe, dzieje się z winy choroby i wieku Kaczyńskiego, które odebrały mu wolę twardej walki o interesy Polski, i z winy nieustannego sabotażu bankstera Morawieckiego. Ale jeśli go nie wyrzucą, też zmieni się niewiele. Nadal będzie obwiniał PiS i Morawieckiego, tyle że rzekomo w interesie koalicji. Słowem: chcąc nie chcąc, Kaczyński uczynił go realnym spadkobiercą PiS-u i „dobrej zmiany".
Wszystkie rozważania o delfinie można już między bajki włożyć. Wszystkie kombinacje w łapaniu się za prawe ucho przez lewe ramię, typu, że partią będzie rządził Brudziński, a twarzą projektu będzie Morawiecki, pozostaną wyłącznie ćwiczeniem gimnastycznym emeryta. Rząd dusz na prawicy przejmuje Ziobro i to jest bardzo zła wiadomość dla wszystkich, łącznie z prawicą, a przede wszystkim dla Polski.