Pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji nadal nie ma. Tak rozpoczynał się mój artykuł „Dwie pamięci, jedna zbrodnia" opublikowany w „Rzeczpospolitej" 1 września 2020 r. Rok minął i pomnika wciąż nie ma. Nie wydaje się, aby wynikało to ze złej sprawności i złej organizacji pracy Bundestagu czy rządu niemieckiego.
Jeśli się prześledzi wypowiedzi niemieckich polityków z ostatnich lat na temat zbrodni niemieckich na państwie polskim i jego obywatelach, da się zauważyć stałą linię polityczną wpisywania jej w działania wojenne hitlerowskich Niemiec na terenie całej okupowanej przez nich Europy, a nie tylko Polski. Pisałem o tym w cytowanym artykule, że ten koncept i zamysł trzeba zdecydowanie obalić.
Do polityków niemieckich musi zatem dotrzeć ta prawda, którą inni znają, że okupacja w Polsce była najbardziej okrutna, a zbrodnie tu popełnione potworne i nieludzkie. Czy artykuł w „Rzeczpospolitej" poruszył dyplomację niemiecką w Polsce – nie sądzę, bo na wysłanego maila z artykułem do ambasadora w Warszawie nie dostałem odpowiedzi. No cóż, jestem tylko jednym z setek tysięcy Polaków, których rodziny doznały krzywd i cierpień w czasie okupacji niemieckiej, ale gazeta jest poważna i elitarna.
Podarty paszport
Niektóre stawiane przeze mnie kwestie nabierają ostatnio wyrazu, co oznacza, że tezy były słuszne i muszą znaleźć odpowiedź. Wydaje się, że ten wątek artykułu o zrównywaniu zbrodni niemieckich w Polsce ze zbrodniami działań okupacyjnych w innych krajach był słuszny i mam nadzieję, że więcej nie będzie wykorzystywany. Sprawa eksterminacji polskiej inteligencji jako pierwszej jeszcze przed eksterminacją Żydów nie jest jednak szerzej znana w świecie i wymaga lepszego jej upublicznienia. Wynika to z treści korespondencji historyka zajmującego się zawodowo sprawami drugiej wojny światowej dr Danuty Drywy, którą ostatnio otrzymałem i cytuję w całości: