Igraszki z publicznymi mediami

Dlaczego rząd ukrywa, kto szykuje ustawę medialną? Albo nie chce ujawnić planowanych ryzykownych rozwiązań, albo nad ustawą nie pracuje nikt – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 26.05.2008 10:41 Publikacja: 26.05.2008 03:23

Jedyny pomysł Platformy na naprawę publicznych mediów to odwołanie prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego

Jedyny pomysł Platformy na naprawę publicznych mediów to odwołanie prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego

Foto: Rzeczpospolita, Darek Golik

Bój o media publiczne stał się starciem Platformy Obywatelskiej z szefem TVP Andrzejem Urbańskim. Nie chodzi w nim o to, jaka ma być telewizja, tylko o to, kto kogo puknie. Obie strony prowadzą własne gry, które nie mają nic wspólnego z walką o silne i dobre media publiczne. Tymczasem problem nie polega na tym, żeby pozbyć się Urbańskiego, ani na tym, żeby telewizja przetrwała w obecnym kształcie. Telewizja publiczna wymaga wielkich zmian, ale na pewno nie można zabierać się do tego w taki sposób, jak próbuje to zrobić partia rządząca.

Przede wszystkim nie wiemy, do czego PO tak naprawdę zmierza. Rządowe prace nad ustawą medialną przebiegają w wielkiej tajemnicy. Pytałem kilka ważnych osób w państwie, kto je nadzoruje. Otrzymałem odpowiedzi, które świadczą, że przynajmniej niektórzy moi rozmówcy mówili nieprawdę.Podczas debaty, jaka na początku maja odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”, pytałem o to panią poseł Iwonę Śledzińską-Katarasińską. Nie odpowiedziała. „Gazeta Wyborcza” donosiła, że pracami nad projektem kieruje Rafał Grupiński, który wcześniej mówił, że warto by częściowo sprywatyzować telewizję publiczną. Zapytany przeze mnie Zbigniew Chlebowski w Radiu TOK FM potwierdził, że to właściwy trop.Zwróciłem się więc do ministra Grupińskiego. Odpowiedział, że nie wie, kto pracuje nad ustawą. Zapewnił, że nie on. Zapytałem powtórnie, powtórzył, że nie pracuje. Oznajmił, że zajmują się tym jacyś eksperci, ale – jak twierdził – nie wie kto. Radził zapytać ministra kultury. Powracałem do kwestii kilkakrotnie, pytając, dlaczego ukrywa tę informację. Nie odpowiedział. Zapowiedział tylko, że będzie nad tym debata. Kiedy? Gdy powstanie projekt. Kto nad nim pracuje? Eksperci. Jacy? Nie odpowiedział.

Również ministra kultury pytałem o to, kto pracuje nad tą ustawą. Nie wiedział. Publicysta Michał Szułdrzyński w swoim programie w TVP 3 pytał o to samo Małgorzatę Kidawę-Błońską, posłankę PO z Komisji Kultury, która też podobno może zajmować się mediami. Nie uzyskał odpowiedzi. Na koniec rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka poinformowała mnie, że na razie trwają „prace koncepcyjne”, a „prace nad samą ustawą” jeszcze się nie rozpoczęły. Kto „pracuje koncepcyjnie”? Nie udzieliła odpowiedzi.

Dalibóg nie wiem, czym się różnią „prace koncepcyjne” od „pracy nad ustawą”. Zakładając, że to drugie jest domeną prawników, to pierwsza część, „praca koncepcyjna”, wydaje się najważniejsza i powinna toczyć się otwarcie. Tak czy inaczej ważne jest, by opinia publiczna mogła śledzić prace i by były one przejrzyste. Odmowa informacji na ten temat jest na granicy łamania prawa. Prawa dostępu do informacji publicznej.

Przeciwnicy partii rządzącej zarzucają jej, że chce zniszczyć telewizję publiczną, bo planuje, by na rynku dominowały sympatyzujące z nią stacje prywatne. Nie posuwam się tak daleko i nie chcę podejrzewać rządzących o takie intencje. Ale po aferze Rywina, po ujawnieniu wszystkich powiązań, półprywatnego trybu pracy nad ustawą medialną przez ekipę Leszka Millera, po ujawnieniu wszystkich e-maili, spotkań przy grillu, nieformalnych uzgodnień, musi odzywać się dzwonek alarmowy. Dziwię się, że politycy Platformy zapomnieli o tym doświadczeniu.

Dlaczego rząd ukrywa, kto pracuje nad tak wrażliwą ustawą? Odpowiedzi są dwie. Pierwsza – bo rzeczywiście ktoś przygotowuje ryzykowne rozwiązanie i boi się jego ujawnienia.

I drugie – w rządzie nie pracuje nad tym nikt. Nie ma kompetentnych osób, które mogłyby się zajmować tą sprawą, a do prasy trafiają luźne pomysły, które w półprywatnych rozmowach wypowiada minister Grupiński albo któryś z jego kolegów. Podejrzewam, że bliższa prawdy jest druga wersja.

Jednocześnie Platforma walczyła jak lwica, by przeprowadzić przez parlament małą nowelizację, której głównym celem jest usunięcie prezesów Urbańskiego z telewizji i Krzysztofa Czabańskiego z radia. Trafili jednak na twardego przeciwnika, który broni się równie mocno i sprytnie. Tyle że walka o media publiczne nie sprowadza się do tego, czy wygra ją Andrzej Urbański czy Rafał Grupiński z Iwoną Śledzińską-Katarasińską. Urbański został nominowany z klucza politycznego. Był politykiem blisko związanym z braćmi Kaczyńskimi. Sam protestowałem przeciwko tej nominacji. Ale dziś, kiedy władzy nie sprawuje już PiS, polityczne związki Urbańskiego nie są tak niebezpieczne. Usunięcie prezesa TVP nie jest najważniejszym problemem telewizji publicznej. Nawet – przyznać trzeba – dzięki lekkiemu przechyłowi niektórych programów TVP rynek mediów jest dziś bardziej pluralistyczny.

Oczywiście nie jest to sytuacja normalna, bo telewizja publiczna powinna być bezstronna. Podobnie jak stacje prywatne. Ale jak wiemy, nie jest to sytuacja obowiązująca dziś w Polsce.

Obrony telewizji publicznej i abonamentu nie można jednak sprowadzić wyłącznie do osoby Urbańskiego. Bo zmiany, które prezes wprowadza, są powierzchowne. Trudno dziś mówić, by TVP była PiS-owska. Ale nadal jest słaba i daleko jej do prawdziwego medium publicznego.

Dziś, kiedy władzy nie sprawuje już PiS, polityczne związki Urbańskiego nie są tak niebezpieczne

Broniąc abonamentu, nie możemy zapomnieć, że TVP to przerośnięty moloch, w którym zatrudnionych jest kilkakrotnie więcej ludzi niż w stacjach komercyjnych. Każdy, kto choć trochę zna mechanizmy funkcjonujące na Woronicza, wie, że te tłumy nie dlatego pracują, bo wymagają tego programy edukacyjne, kulturalne, informacyjne i publicystyczne. Pracują tam, bo sposób zarządzania TVP jest archaiczny. Bo dwadzieścia kilka związków zawodowych blokuje zmiany. Bo nie obowiązuje normalny system oceny pracy i wydajności.

Abonament trzeba zachować, by można było produkować dobre programy misyjne, a nie urządzać przetarg na to, kto taniej wystawi Szekspira. Abonament trzeba zachować, by redakcja „Wiadomości” była wyposażona w najlepszy sprzęt i mogła zatrudnić odpowiednio wielu reporterów wyspecjalizowanych w swoich dziedzinach. Ale nie oznacza to, że całej tej potężnej instytucji nie należy o połowę odchudzić. Że nie należy zracjonalizować pracy rozbudowanych oddziałów regionalnych, które dysponują ogromnymi terenami, wielkimi budynkami i armią ludzi. A program, który produkują, jest średniej jakości.

Tyle że z dzisiejszej bitwy pożytku nie będzie. Obie strony stanęły na barykadach, z których ostrzeliwują się, nie zwracając uwagi na takie szczegóły jak misja mediów publicznych. Platforma uderza w Urbańskiego częściowym obcięciem abonamentu, Urbański odpowiada, że będzie nadawał więcej reklam.

Obie strony walą kulami w płot. Bo prezes Urbański mógłby w tym samym czasie próbować reformować telewizję i obniżyć koszty jej działania. A Platforma mogłaby się zająć szukaniem sposobu (co nie jest dramatycznie trudne) na to, by abonament był ściągalny i by (co jest już dramatycznie trudne) osłabić pozycje związków zawodowych. Mogłaby rozpocząć otwartą dyskusję o tym, jak ma wyglądać misja telewizji publicznej. Jak sprawić, by na Woronicza były promowane najwyższe standardy, profesjonalne i etyczne, a nie lizusostwo, miernota i polityczna uległość.

Dobra telewizja publiczna jest potrzebna polskiej demokracji jak powietrze. TVP wciąż jest najbardziej oglądaną stacją. Nie wszystko jest w niej złe. Mimo wszystko znajdziemy w niej wiele wartościowych programów. Trzeba je ratować przed totalną komercjalizacją i politycznym uzależnieniem.

Platforma ma szanse, by to zrobić. Tyle że powinna zmienić podejście, bo za chwilę efektem ubocznym jej igraszek stanie się jeśli nie upadek TVP, to jeszcze większa jej komercjalizacja.

Z drugiej strony zaś PO zada cios tak wartościowym projektom jak radiowa Trójka. A tej stacji warto poświęcić kilka słów.

Bo Trójka jest dziś medium najlepiej spełniającym misję publiczną. Promuje i wysoką kulturę, i dobrą publicystykę, nie tylko polityczną, i wszystko to, co w dobrym radiu być powinno. Trudno zarzucić jej upolitycznienie. Trójce udało się nie przystąpić do obozu walki z PiS, ale też nie pojawiały się tam audycje czy programy informacyjne, w których wpływ poprzedniej partii rządzącej byłby widoczny. Szef Trójki Krzysztof Skowroński odbudował potęgę i legendę tej stacji, która dziś z powodu utraty środków abonamentowych zaczyna mieć problemy. Jeżeli Trójka utraci coś ze swego stanu posiadania, będzie to zbrodnia na dobru wspólnym.

Kiedy słyszę polityków PiS wykrzykujących, jak Platforma zagarnia media, to ręce mi opadają. Akurat Prawo i Sprawiedliwość ma ograniczone prawo moralne do wypowiadania się na ten temat. Ale gdy widzę, jak do TVP podchodzi Platforma Obywatelska, to ręce opadają mi jeszcze niżej.

Media publiczne są – i powinny pozostać – wielką wartością. Dlatego trzeba zmusić rządzących, by się zastanowili, czy przyjęte przez nich dogmaty (np. zniesienie abonamentu) muszą być utrzymane. Wycofanie się z błędnych pomysłów nie musi być wstydliwe. Jeżeli Platforma doprowadzi do osłabienia mediów publicznych, zostanie to jej zapamiętane. Bo będziemy za to długo płacić długo. Jeśli politycy PO jednak zmienią zdanie i otworzą się na rozmowę, zyskają szacunek wielu środowisk. Szacunek, który dziś tracą.

Bój o media publiczne stał się starciem Platformy Obywatelskiej z szefem TVP Andrzejem Urbańskim. Nie chodzi w nim o to, jaka ma być telewizja, tylko o to, kto kogo puknie. Obie strony prowadzą własne gry, które nie mają nic wspólnego z walką o silne i dobre media publiczne. Tymczasem problem nie polega na tym, żeby pozbyć się Urbańskiego, ani na tym, żeby telewizja przetrwała w obecnym kształcie. Telewizja publiczna wymaga wielkich zmian, ale na pewno nie można zabierać się do tego w taki sposób, jak próbuje to zrobić partia rządząca.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Propozycja Rafała Trzaskowskiego dla polskiej nauki. Bez planu, ładu i składu
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Biskupi pod ścianą. Może w kwestii pedofilii trzeba dać im jeszcze czas?
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Mityczny zdrowy rozsądek otwiera politykom furtkę do arbitralnych działań
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: 15 lat po Smoleńsku PiS oddala się od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Po szczycie UE ws. Ukrainy jesteśmy na prostej drodze do katastrofy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń