Tylko prawda jest ciekawa

Czy Polacy mają być traktowani jak dzieci, które trzeba strzec przed drażliwymi tematami – zastanawia się były działacz antykomunistycznej opozycji Kornel Morawiecki

Aktualizacja: 11.07.2008 10:45 Publikacja: 11.07.2008 01:21

Tylko prawda jest ciekawa

Foto: Rzeczpospolita

Red

Najcięższe działa w obronie Lecha Wałęsy wytoczył profesor Piotr Winczorek („Sprawa TW »Bolka« – między prawdą a dobrem”, „Rz”, 2.07.2008). Po załadowaniu strzela z nich w same podstawy europejskiej cywilizacji. Najpierw słusznie stwierdza fundamentalność takich wartości, jak prawda, dobro, piękno i sprawiedliwość. Dodaje też, że w nauce istotą jest dążenie do nieustannego odkrywania prawdy. Zaraz potem pyta jednak, czy wystarczy się koncentrować „na poszukiwaniu prawdy, odkładając na bok pytanie o dobro i sprawiedliwość?”. Szanowny panie profesorze, żadnych pytań o fundamentalne wartości nie należy odkładać na bok, ale przeciwstawienie prawdy i dobra nie jest ani dobre, ani prawdziwe.

Pańskie kontrowersje dotyczące niszczycielskiej broni czy odkryć genetycznych wymagałyby osobnej polemiki. Ograniczmy się więc do przywołanego w tekście przykładu „znanego profesora muzykologii”, który jako młody człowiek popełnił plagiat. Zdaniem autora wypominanie mu tego byłoby – wobec jego „rzetelnej pracy w latach następnych” – nieuczciwością i „objawem braku poczucia dobra i sprawiedliwości”.

Zapytajmy, czy ten wybitny muzykolog przyznał się publicznie, pokajał i wyraził żal za grzechy swojej młodości. Jeśli tego nie zrobił, to nadal opowiada się za kłamstwem i ciągle krzewi niesprawiedliwość. A wszyscy, którzy go kryją, jemu i społeczności akademickiej wyświadczają niedźwiedzią przysługę.

Nieporozumieniem jest również powoływanie się na zatajanie prawdy przed śmiertelnie chorym pacjentem. Czy pan profesor postrzega Polaków jako zniedołężniałych albo jak dzieci, które trzeba strzec przed drażliwymi tematami? Przypuszczenie wyrażone w artykule, że głoszenie prawdy „może godzić zarówno w dobro, jak i sprawiedliwość”, należałoby odwrócić – nie ma i nie może być sprawiedliwości bez prawdy. Bo, jak powiedziano, tylko „prawda was wyzwoli” (J 8,32) i – jak mówił Józef Mackiewicz – „tylko prawda jest ciekawa”.

Agenturalność Wałęsy oraz, według Andrzeja Kołodzieja, co najmniej jeszcze trzech członków MKS w Gdańsku, agenturalność Mariana Jurczyka w Szczecinie, Jarosława Sienkiewicza na Śląsku i może jeszcze innych przywódców Sierpnia ,80 to okoliczność moralnie ponura, ale politycznie korzystna. Dla ogółu nie dla mocodawców owych byłych czy ciągle wtedy aktualnych tajnych współpracowników. Spróbuję uzasadnić tę paradoksalną z pozoru tezę.

Pamiętam, jak dwa dni przed podpisaniem Porozumień Sierpniowych do wrocławskiego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego przyjechał z Gdańska Karol Modzelewski. Przekonywał nas, że na postulat wolnych związków zawodowych władze nie mogą się zgodzić, bo to by przeczyło samej istocie systemu opartego na kontroli wszelkiej publicznej aktywności.

Gdyby nie to, że na czele strajków komunistom udało się umieścić swoich ludzi albo co najmniej od siebie uzależnionych, rzeczywiście nie doszłoby do tamtej społecznej ugody. Władze sądziły, że nowe związki zawodowe, pokawałkowane regionalnie, prowadzone agenturalnie, będą do opanowania.

Nikt – ani oni, ani my – nie przypuszczał wówczas, że po kilku tygodniach jedną ogólnopolską „Solidarność” będzie budować 10 milionów członków, że będą w niej uczestniczyć działacze PZPR i milicjanci, że ten ruch stanie się mitem i siłą, która zaważy w pokonaniu komunizmu.

Czy dzisiejsza obłuda Lecha Wałęsy, obłuda obrońców jego uwikłania z lat 70., jego ugodowej retoryki z lat 80., jego okrągłostołowych, prezydenckich i antylustracyjnych łamańców też może się przysłużyć Polsce?

Tylko wtedy, gdy miliony Polaków, gdy nasze młode pokolenie wywiodą z tego smutnego spektaklu wnioski dokładnie przeciwne do sugerowanych w artykule profesora Winczorka. Takie, że przy całej złożoności zjawisk dobro oparte na fałszu w dojrzałej zbiorowości, którą dumnie zwiemy Polską, będzie zawsze dobrem fałszywym.

Nie zapominajmy o przestrodze wielkiego Norwida, że gdy „dobro – też zsamolubnieje/ I na wygodno koniecznie zdrobnieje/ I wnet za ciasnym będzie glob dla ludzi,/ Aż jaki piorun rozedrze zasłonę,/ Aż jaki wicher na nowo rozbudzi,/ Aż jakie fale zatętnią czerwone...”.

Każdy, kto próbuje prawdzie przeciwstawić dobro, opowiada się, czasem nieświadomie, po stronie złowieszczych czerwonych fal.

Autor był w czasach PRL działaczem antykomunistycznej opozycji, a po wprowadzeniu stanu wojennego współtwórcą i liderem Solidarności Walczącej – radykalnej organizacji domagającej się pełnej niepodległości Polski. Jest specjalistą z dziedziny fizyki teoretycznej, wykładowcą w Instytucie Matematyki Politechniki Wrocławskiej

Piotr Winczorek

„Sprawa TW »Bolka« – między prawdą a dobrem” Prawdy w nauce nie ustala się raz na zawsze. Przeciwnie, jest ona czymś zmiennym, ewoluującym, rozwijającym wraz z postępem badań. 2.07.2008

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Dwie drogi Ameryki i Europy
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Propozycja Rafała Trzaskowskiego dla polskiej nauki. Bez planu, ładu i składu
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Biskupi pod ścianą. Może w kwestii pedofilii trzeba dać im jeszcze czas?
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Mityczny zdrowy rozsądek otwiera politykom furtkę do arbitralnych działań
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: 15 lat po Smoleńsku PiS oddala się od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń