Wreszcie sukces?

Po sukcesie Władysława Bartoszewskiego w Berlinie nic już nie zakłóci obchodów rocznicy 1939 roku. Przemówienia będą budujące, a duch europejskiego pojednania będzie wzlatywał wysoko

Aktualizacja: 23.02.2009 09:32 Publikacja: 22.02.2009 19:11

Zdzisław Krasnodębski

Zdzisław Krasnodębski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/02/22/zdzislaw-krasnodebski-wreszcie-sukces/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Rząd Donalda Tuska (premier zwykle mówi "mój rząd", a nie "rząd Rzeczypospolitej") odniósł wielki sukces dyplomatyczny. Wprawdzie nadal czekamy na obiecany nam po ubiegłorocznej wizycie Donalda Tuska w Moskwie festiwal pieśni i piosnki rosyjskiej, wprawdzie dostawy gazu z Rosji nie zostały w pełni przywrócone, ale Erika Steinbach też poczeka z nominacją do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, która ma zbudować muzeum nazywane przez prasę niemiecką Centrum Wypędzonych lub Centrum przeciw Wypędzeniu (liczba mnoga gdzieś się już zapodziała). I tylko talibowie, niestety, nie poczekali z egzekucją.

[srodtytul]Gdy opadnie fala [/srodtytul]

Angela Merkel jeszcze raz pokazała, jak bardzo zależy jej na dobrych stosunkach z Polską, zdobywając się na tak niebywale odważny i wielkoduszny gest, jakim było odsunięcie decyzji o składzie rady fundacji do września lub nawet do końca roku. Związek Wypędzonych denerwuje się, że rząd niemiecki uległ szantażowi Warszawy, jednak Władysław Bartoszewski słusznie zwrócił uwagę, że rząd Donalda Tuska wykonał swoją część umowy, usuwając po polskiej stronie "germanofobów" (jak się elegancko wyraził – "Frankfurter Allgemeine Zeitung" woli pisać o "klice Kaczyńskich").

W tym wypadku nikt w Polsce nie uskarżał się na zewnętrzny nacisk oraz nie podważał zasadności stawiania na jednej płaszczyźnie "wypędzonej z Rumii" oraz tych osób w Polsce, które ciągle upierają się, że w kwestii winy i cierpień nie ma pełnej symetrii między Polską a Niemcami lub którym nie podoba się ani projekt gazociągu bałtyckiego, ani w ogóle niemiecka strategiczna współpraca z Rosją.

Co będzie potem? Otóż potem albo Związek Wypędzonych, czyli Erika Steinbach, ulegnie i deleguje jakiegoś innego reprezentanta, który będzie wypełniał polecenia przewodniczącej, albo po jesiennych wyborach rząd niemiecki powoła Erikę Steinbach, gdy już przeminie sztucznie spiętrzona fala oburzenia w polskim obozie rządzącym.

[srodtytul]Od okazji do okazji [/srodtytul]

Pamiętamy jak gwałtowne były w Polsce głosy protestu, gdy pojawiła się idea budowy centrum. Oburzeni byli niemal wszyscy od Bronisława Geremka i Władysława Bartoszewskiego do Leszka Kołakowskiego i Marka Edelmana. Adam Michnik i Adam Krzemiński, przy wsparciu Markusa Meckela, prewencyjnie proponowali budowę muzeum we Wrocławiu. Strona niemiecka spokojnie poczekała z decyzją i dzisiaj istnienie centrum w Berlinie stało się także w Polsce moralną i polityczną oczywistością.

Co inteligentniejsi polscy publicyści powtarzają teraz wysuwany od początku przez stronę niemiecką argument, że przecież Polska nie może zabronić Niemcom budowania za swoje pieniądze takiego muzeum, jakiego chcą. Rzeczywiście nie może. A czy może zabronić stronie niemieckiej mianowanie do rady fundacji tego, kogo chce? I czy ma to w ogóle znaczenie?

Twoje wybory zależą od tego, co wiesz

Tylko 19
za pierwszy miesiąc dostępu do rp.pl

Subskrybuj

Jak pisze "Frankfurter Sonntagszeitung" w wydaniu z tego tygodnia, gdy Donald Tusk wreszcie zgodził się na powołanie fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, przewodnicząca Związku Wypędzonych osiągnęła wszystko to, co zamierzała. Ale – jak zwykle – nie wszystkim po stronie niemieckiej wystarcza "wszystko". Chcieliby jeszcze trochę więcej. Na razie zaś najważniejsze jest to, żeby nic nie zakłóciło rocznicowych uroczystości w tym roku.

Na szczęście po odniesionym sukcesie w Berlinie można być pewnym, że przemówienia będą bardzo budujące, a duch europejskiego pojednania będzie wzlatywał wysoko. A za rok nikt już nie będzie się przejmował składem rady fundacji, która tak czy owak, w tym czy w innym personalnym zestawieniu, wybuduje muzeum, które ma szansę stać się jednym z trwałych miejsc kultywowania niemieckiej i europejskiej pamięci.

Albowiem jedni uprawiają politykę zagraniczną od okazji do okazji, od uroczystości do uroczystości – i na miarę swojej próżności – a inni rozkładają siły i zamiary na lata.

[i]Autor jest socjologiem i filozofem społecznym, profesorem Uniwersytetu w Bremie i UKSW w Warszawie. Współpracuje z "Rzeczpospolitą"[/i]

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/02/22/zdzislaw-krasnodebski-wreszcie-sukces/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Rząd Donalda Tuska (premier zwykle mówi "mój rząd", a nie "rząd Rzeczypospolitej") odniósł wielki sukces dyplomatyczny. Wprawdzie nadal czekamy na obiecany nam po ubiegłorocznej wizycie Donalda Tuska w Moskwie festiwal pieśni i piosnki rosyjskiej, wprawdzie dostawy gazu z Rosji nie zostały w pełni przywrócone, ale Erika Steinbach też poczeka z nominacją do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, która ma zbudować muzeum nazywane przez prasę niemiecką Centrum Wypędzonych lub Centrum przeciw Wypędzeniu (liczba mnoga gdzieś się już zapodziała). I tylko talibowie, niestety, nie poczekali z egzekucją.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne