Brzechwa dorosłym

Dzięki mediom sprawa Jana Brzechwy zaogniła znowu polską opinię publiczną. Spowodowała ją szkoła podstawowa w Gdańsku, która chciała przyjąć tego właśnie poetę za patrona.

Publikacja: 29.03.2009 00:02

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/03/29/brzechwa-doroslym/]skomentuj na blogu[/link][/b]

A Brzechwa oprócz tego, że był autorem wspaniałych wierszy dla dzieci, miał na koncie kilka zdecydowanie mniej wspaniałych, wydanych po wojnie, książek sławiących Stalina i komunizm w jego wydaniu, tudzież szydzących z tych, którzy się mu sprzeciwiali, w tym z AK.

Powodowani tymi wątpliwościami radni gdańscy przegłosowali odrzucenie kandydatury Brzechwy. Niedługo potem, z bliżej nie nazwanych powodów, zarządzone zostało głosowanie kolejne, tym razem imienne, a radni PO, którzy wcześniej byli przeciw, tym razem, jak sami powiedzieli, poszli po rozum do głowy i zagłosowali za Brzechwą. Jednak nie meandrami samorządności gdańskiej chciałbym się zająć, ale tym, co, spoza tej sprawy i spoza komentarzy medialnych jej dotyczących, wyziera.

Szczerze powiedziawszy, nie mam jasności w tej kwestii i być może – powodowany głownie sentymentami z dzieciństwa – głosowałbym za Brzechwą. W każdym razie problem jest. Wprawdzie Brzechwa zostaje patronem szkoły jako poeta, ale czy nie ma znaczenia, co poza tym robił w życiu? Doskonale zdajemy sobie sprawę, że tak nie jest, a sztuka nie usprawiedliwia wszystkiego. Jeśli nawet zachwycamy się twórczością skończonej kanalii, osobnika, który, załóżmy, uczestniczył w masowych zbrodniach, to chyba nikomu nie przyjdzie do głowy, aby czcić jego imię, a taki ma charakter uwiecznianie go w przestrzeni publicznej.

Czy wątpliwości wobec uznania za godnego najwyższych szacunków poety, który był także uczestnikiem propagandy zbrodniczego systemu, nie są czymś oczywistym? Naturalnie, sprawę taką należy zanalizować, zbadać racje za i przeciw, a więc poddać publicznej dyskusji. Tymczasem ogromna większość polskich mediów przyjęła, że wątpliwości wobec patronatu Brzechwy są tylko śmiechu warte. Łatwo dobierając odpowiednie cytaty z żartobliwych wierszy Brzechwy wykpić tych, którzy do symboli w przestrzeni publicznej mają stosunek poważny. Tylko że, ogromna większość tych, którzy to robią, wikła się w sprzecznościach. Śmiejąc się z poważnego traktowania symbolicznych honorów równocześnie oburzają się, że Brzechwa ma być ich pozbawiony.

O co więc chodzi? O pozbawienie powagi spraw poważnych, a taką są symbole, również osobowe, do których odwołujemy się w życiu publicznym? Chyba jednak nie do końca. Przypomnijmy sobie awantury o uczczenie pamięci Narodowych Sił Zbrojnych (nacjonalistycznej organizacji w czasie II Wojny Światowej) urządzane przez tych samych, którzy uważają, że w wypadku Brzechwy nie ma o czym mówić. Albo ciągłe wałkowanie rzekomej współpracy Józefa Mackiewicza z hitlerowcami, która, abstrahując od tego, że była nieprawdą i tak sprowadzałaby się do zamieszczenia kilku artykułów w gadzinowej prasie Polski okupowanej. Sprawa Brzechwy pokazuje, raz jeszcze, że chodzi o to, aby poważnie nie traktować wyłącznie zaangażowania w komunizm, nawet w jego najbardziej zbrodniczej wersji. Próba ośmieszenia wątpliwości wobec patronatu Brzechwy prowadzić musi do bagatelizowania zła komunizmu nawet w jego skrajnym, stalinowskim wydaniu. I tak naprawdę o to chodzi. Co nie znaczy, że medialni wykonawcy owej kampanii mają świadomość w czym uczestniczą.

[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/03/29/brzechwa-doroslym/]skomentuj na blogu[/link][/b]

A Brzechwa oprócz tego, że był autorem wspaniałych wierszy dla dzieci, miał na koncie kilka zdecydowanie mniej wspaniałych, wydanych po wojnie, książek sławiących Stalina i komunizm w jego wydaniu, tudzież szydzących z tych, którzy się mu sprzeciwiali, w tym z AK.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Jak uwolnić Andrzeja Poczobuta? Musimy zacząć działać
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa Ukraina–USA, czyli jak nie stracić własnego kraju