Uniwersytet Warszawski nadał niedawno tytuł doktora honoris causa profesorowi Aaronowi Ciechanoverowi. To mój przyjaciel i sąsiad z Hajfy, światowej sławy biochemik. Jego rodzina jeszcze przed wojną wyjechała z Ciechanowa do Palestyny. W Izraelu Ciechanover zrobił olbrzymią karierę. W 2004 roku dostał Nagrodę Nobla za odkrycie procesu degradacji białek w komórkach, zachodzącego z udziałem ubikwityny. Jego odkrycie pomaga w znalezieniu nowych leków przeciwko nowotworom oraz wielu innym chorobom, takim jak parkinson czy alzheimer.
Uroczystość nadania honorowego doktoratu wybitnemu izraelskiemu naukowcowi zgromadziła tłumy w warszawskiej auli Auditorium Maximum. Gdy prof. Ciechanover wchodził do budynku, pokazałem mu tablicę pamiątkową, którą umieściliśmy w nim w 2001 roku. Poświęcona jest Menachemowi Beginowi, urodzonemu w Brześciu działaczowi syjonistycznemu, który w latach 30. studiował na UW prawo.
Gdy wybuchła wojna, Begin znalazł się na terenach, które dostały się pod okupację Związku Sowieckiego, i został deportowany przez NKWD na Syberię. Wydostał się stamtąd w mundurze armii gen. Władysława Andersa. Tak trafił do Palestyny. W 1977 roku został pierwszym prawicowym premierem Izraela, a rok później dostał Nagrodę Nobla za podpisanie traktatu pokojowego z Egiptem.
Widząc tablicę poświęconą Beginowi, prof. Ciechanover bardzo się wzruszył. Podczas uroczystości ambasador Izraela w Warszawie Zvi Rav--Ner (nawiasem mówią,c urodzony w Świdnicy) odczytał zaś list pochwalny wysłany specjalnie na tę imprezę przez prezydenta Izraela Szymona Peresa. Nie zaskoczę państwa. Peres również urodził się w Polsce.
Przyszedł na świat w Wiszniewie, ale jego rodzina wyemigrowała do Palestyny w latach 30. Peres zrobił w Izraelu zawrotną karierę. Jako czołowy działacz Partii Pracy wielokrotnie sprawował funkcję premiera Izraela, a jako szef dyplomacji w 1994 roku dostał Pokojową Nagrodę Nobla za negocjacje pokojowe z Palestyńczykami.