Tępe spory niszczą politykę

Dziś jest mi trudno wyobrazić sobie powrót do czynnej polityki, choć w 100 proc. tego nie mogę wykluczyć – mówi Jakubowi Kuraszowi były premier Kazimierz Marcinkiewicz

Publikacja: 29.01.2013 00:01

Tępe spory niszczą politykę

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Gospodarka czy polityka? Zdecydował pan już, co wybiera?

Kazimierz Marcinkiewicz

: I jedno, i drugie jest dla mnie ważne. Będąc czynnym politykiem, zajmowałem się sprawami gospodarczymi, pisałem programy gospodarcze, pracowałem w komisji finansów i skarbu państwa. Ale polityką wciąż się interesuję, patrzę na nią jednak już z innej perspektywy.  Dziś jest mi trudno wyobrazić sobie powrót do czynnej polityki, choć w 100 proc. tego nie mogę wykluczyć. Zdobyłem w EBOR i Goldman Sachs unikalne doświadczenie. Mam dziś głęboką wiedzę o świecie, biznesie i kulisach decyzji gospodarczych. Skończyłem IESE Business School w Barcelonie, jedną z lepszych uczelni biznesowych – tego okresu nigdy nie będę żałował.

Kończy pan kilkuletnią współpracę z amerykańskim bankiem inwestycyjnym Goldman Sachs. Był pan ich doradcą ds. Polski i Europy Centralnej. Wyznawcy teorii spisowych twierdzą, że to właśnie ta instytucja rządzi światem i decyduje o trendach na międzynarodowych rynkach finansowych. To prawda czy po prostu mają tak dobry PR?

To po prostu jedna z najlepiej zorganizowanych korporacji w globalnym świecie finansów. Z interesami rozsianymi na całym świecie. Dlatego pracuje dla nich tak wiele osób także zaangażowanych wcześniej w politykę. Pracuje tam zespół bankierów, którzy realizują ogromne transakcje. Pracując dla nich spotkałem wiele osób z pierwszych stron gazet, chociażby Mario Montiego, który we Włoszech zajmował się tym samym, co ja robiłem dla nich w Polsce. Ale to, że zatrudniają osoby związane z różnymi dziedzinami życia nie oznacza, że rządzą światem. Mają po prostu świetny zespół  i tyle.

Porównanie polskiej bankowości do zachodnioeuropejskiej lub amerykańskiej nie budzi negatywnych emocji. A co z polityką? Według pana  mamy w Polsce do czynienia z dojrzałą sceną polityczną?

Partie niszczą państwo i to za pieniądze państwa. Partie zakonserwowały się dzięki środkom z budżetu i co gorsza prowadzą jałowy spór o kompletnie błahe sprawy. Ekscytujemy się tak naprawdę kłótnią personalno-smoleńską między PO i PiS. A te przepychanki jedynie szkodzą Polsce. Dlatego polska scena polityczna nie jest dojrzała, niestety. Z drugiej strony Platforma jest partią ciekawych ludzi i nie chodzi mi tu o Donalda Tuska. Skupia różne środowiska od inteligencji, przez przedsiębiorców do środowisk twórczych, ale brnie w tępe spory. Najbliżej jej do partii dojrzałej, ale wciąż popełnia błędy, które świadczą o tym , że nie ma pomysłu, co dalej robić. Zachłysnęła się władzą.

A może pan z innymi politykami związanymi z konserwatywnym skrzydłem polskiej prawicy szykuje nowe ugrupowanie? Mówiło się o pańskim udziale w inicjatywie Romana Giertycha i Michała Kamińskiego. Polska endecja  - to coś dla pana znaczy?

Zawsze byłem konserwatywno-liberalny. Popierałem na przykład podatek liniowy. Ideowo blisko mi do chadecji w stylu niemieckim. Ale ta inicjatywa to tylko prasowe spekulacje.

Prowadzi pan firmę doradczą. Jest pan konsultantem ds. biznesu. Co by pan doradził Donaldowi Tuskowi w kwestiach gospodarczych?

Według mnie są cztery główne wyzwania, które rząd omija szerokim łukiem. Po pierwsze nadal 3/4 wydatków budżetowych jest sztywnych. Jak więc finanse publiczne mają być zdrowe, skoro rok w rok państwo nie jest w stanie skorygować strumienia pieniędzy publicznych? Do drugie polska nauka wymaga absolutnej rewolucji. Należy zlikwidować PAN i powołać nowy fundusz nauki, który uzdrowi relacje na linii naukowcy i biznes. Dziś dużo dobrego dzieje się poza głównym obiegiem, poza rządowym wsparciem, czyli na styku prywatnych inwestorów i wybranych naukowców. Koszmar jest po stronie naszej administracji. Ona jest po prostu chora, nie ma systemów motywacyjnych – tu wciąż prawie jak za PRL. Nikt nie pracuje na rzecz biznesu. No i na końcu inwestycje – i te infrastrukturalne, jak i te w nowe technologie.

Brzmi to trochę jak zapowiedź, że wystartuje pan w konkursie na szefa nowej państwowej spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe...

Nie biorę pod uwagę posady w żadnej spółce związane ze Skarbem Państwa.

Kazimierz Marcinkiewicz od 31 października 2005 roku do 14 lipca 2006 był premierem w rządzie PiS. W 2007 roku rozpoczął pracę w EBOiR, a w 2008 w Goldman Sachs Group Incorporated.

Gospodarka czy polityka? Zdecydował pan już, co wybiera?

Kazimierz Marcinkiewicz

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa