"Rzeczpospolita": Jest nowy prezydent, niedługo zapewne będzie nowy rząd. Pojawia się więc sporo dyskusji na temat polityki zagranicznej. Szykuje się przewrót w tej dziedzinie?
Ryszard Czarnecki, polityk PiS: Słowa „przewrót" w polityce zagranicznej unikałbym jak diabeł święconej wody. Nie należy używać języka, który może odstraszać naszych partnerów czy dawać amunicję naszym oponentom, którzy chcieliby zepsuć wizerunek nowej władzy w oczach europejskich partnerów. Ale trzeba wyciągnąć wnioski z błędów polityki zagranicznej tandemu Tusk – Sikorski.
Wystarczy więc po prostu korekta dotychczasowej linii?
Należy napełniać treścią hasła nigdy nierealizowane. Na przykład to, gdy Donald Tusk słusznie mówił, że Unia w kwestii Ukrainy powinna mówić głosem Polski, ale nic w tej sprawie nie zrobił. Trójkąt Weimarski, tak zachwalany w kwestii Ukrainy, okazał się papierową figurą geometryczną. Chodzi więc o to, aby polityka była realna, a nie deklamacyjna jak do tej pory. Poza tym polityka wieszania się na Rosji – świadczyła o tym pierwsza wizyta Tuska w Moskwie, po której mówił, że Putin to nasz człowiek – okazała się inwestycją całkowicie nietrafioną.