Andrzej Mikosz, prawnik i minister skarbu w rządzie PiS, opublikował w „Rzeczpospolitej" publicystyczny donos na Adama Bodnara ostrzegający senatorów RP, a w szczególności senatorów z Platformy Obywatelskiej, przed strasznymi skutkami zatwierdzenia decyzji Sejmu o powołaniu młodego i błyskotliwego prawnika i obrońcy praw człowieka na stanowisko rzecznika praw obywatelskich.
Tekst Mikosza niewiele wnosi do dyskusji na temat wad i zalet Bodnara jako przyszłego RPO, jest natomiast kopalnią wiedzy na temat obsesji polityczno-obyczajowych propisowskiego odłamu polskiej prawicowej publicystyki, której obecnie bliżej jest do płynącej z Kremla ideologii walki z „gejropą" niż do wartości reprezentowanych przez europejską centroprawicę.
Mikosz próbuje zohydzić senatorom kandydaturę Bodnara za pomocą pewnego political fiction, w którym słychać echa ideologów POPiS sprzed mniej więcej dekady. Zgodnie z tą fikcją PiS i PO mają wspólną misję zniszczenia w Polsce lewicy, a powołanie Bodnara na rzecznika praw obywatelskich miałoby uniemożliwić osiągnięcie tego celu. Według Mikosza Bodnar stanie się nowym mesjaszem lewicy, który po zakończeniu kadencji RPO poprowadzi ją (nie wiemy którą) do zwycięstwa jako jej kandydat na prezydenta RP.