Vegę traktuje się, niestety, jak poważnego człowieka podejmującego ważne tematy. A przecież mówimy o reżyserze, który w ramach żartu inscenizował scenę seksu z psem. Jego „Polityka" to miał być cios nokautujący obecny rząd. Tymczasem w rzeczywistości jest to zlepek żenujących gagów, których nie da się nawet porównać z „Uchem Prezesa". Z jego filmu zapamiętuje się jedynie chamskie aluzje dotyczące homoseksualizmu znanych postaci. Można powiedzieć, że to znak czasów, że mamy, na co zasłużyliśmy. Ale przecież przypadek cyklu Roberta Górskiego dowodzi, że tak wcale być nie musi, a poza tym na świecie powstają propozycje znacznie odważniejsze pod względem obyczajowym, które nie obrażają ani intelektu, ani dobrego smaku odbiorcy.