W połowie marca Polska była gościem honorowym Targów Książki w Londynie. W maju ubiegłego roku byliśmy także gościem honorowym największych amerykańskich targów książki w Chicago, a w sierpniu międzynarodowej imprezy tego typu w Pekinie. Za każdym razem jest to dla naszego kraju honor, możliwość zaprezentowania i promowania polskich pisarzy oraz całej branży wydawniczej.
I tutaj zaczynają się problemy. Pisarze tacy jak Olga Tokarczuk czy Zygmunt Miłoszewski mogą prezentować swoją światowej klasy twórczość. Instytut Książki może promować nasz kraj, finansując promocję autorów, tworząc na targach mniej lub bardziej atrakcyjne stoisko i organizując różnego rodzaju imprezy. Siłą rzeczy polscy wydawcy pokazują więc nasz rynek na tle Europy i świata. I jest to porównanie niezwykle wstydliwe.