Aktualizacja: 01.07.2020 21:00 Publikacja: 01.07.2020 21:00
Foto: iStockphoto
Zadania te przyjdzie realizować w innym (gorszym) środowisku ekonomicznym. Gospodarka w układzie gałęziowo-branżowym będzie osłabiona, pozbawiona w znacznym stopniu zdolności do utrzymywania płynności finansowej, tego kluczowego krwiobiegu w procesach produkcji i wymiany oraz do realizacji nowych inwestycji. Z kolei gospodarka w układzie regionalnym, samorządowa wkroczy w okres postpandemii z trwałym brakiem równowagi finansowej wobec dramatycznego spadku dochodów i braku adekwatnych rekompensat z funduszy centralnych. Zatrudnienie nie wróci do poziomu sprzed pandemii, bo przedsiębiorstwa wykorzystają wcześniejsze zwolnienia i przeprowadzone procesy restrukturyzacji jako metodę wzrostu efektywności przy mniejszym niż wcześniej stanie swoich załóg. W konsekwencji spadek funduszu wynagrodzeń spowoduje, że popyt konsumpcyjny gospodarstw domowych dość radykalnie zmniejszy swą dotychczasową rolę czynnika wzrostu gospodarczego, a w połączeniu z spadkiem popytu na dobra inwestycyjne ogólny popyt krajowy przestanie mieć takie znaczenie jak poprzednio. W tej sytuacji szczególną wagę będzie miała aktywizacja eksportu, choć ten natrafi na bariery niskiego wzrostu w krajach UE, ale także poza nią. Potencjalny wzrost eksportu przy jego dotychczasowej strukturze trzeba będzie okupić relatywnie konkurencyjnymi (niższymi) cenami, co oznacza blokadę dalszego istotnego wzrostu wynagrodzeń w gospodarce krajowej, a w konsekwencji osłabienie wewnętrznego popytu krajowego. W świetle tego, że prosta przewaga konkurencyjna polskiej gospodarki płynąca z niższych kosztów pracy w dłuższym okresie będzie trudna do utrzymania, konieczny jest nacisk na zwiększenie produktywności. To z kolei wiąże się z możliwie szeroką implementacją rozwiązań o charakterze innowacyjnym.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Jeszcze się zespół Rafała Brzoski nie zebrał, a już rośnie opór przed jego potencjalnymi propozycjami mającymi przeciąć pęta krępujące gospodarkę.
Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła, ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane, dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.
Inwestycje, inwestycje, inwestycje, ogłosił premier. I do tego deregulacja.
Trudno sobie wyobrazić demokratyczne państwo w sercu Europy i poważnego członka UE bez dialogu społecznego. Silna reprezentacja central związkowych i największych organizacji pracodawców, których opinie są respektowane, a co najmniej wysłuchiwane przez rząd, to fundament demokracji w większości krajów Europy Zachodniej.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas