Obejmą różne obszary naszego życia: smakosze whisky i stiltona uiszczą opłatę celną od towarów importowanych z Wielkiej Brytanii, miłośnicy spożywanych po drodze do pracy wódek i likierów muszą się liczyć z wyższą ceną „małpek", utracjusze używający prądu zostaną obciążeni nową opłatą mocową, zakupoholicy wkalkulowanym w ceny podatkiem handlowym, spółki komandytowe podatkiem CIT, Polacy pracujący za granicą podatkiem PIT, ciułacze środków zgromadzonych w OFE opłatą przekształceniową, amatorzy słodkich napojów podatkiem od cukru. Całkiem sporo tego jak na wielokrotnie powtarzane deklaracje rządu, że żadnych podatków nie podnosi.