Aktualizacja: 20.01.2021 21:20 Publikacja: 20.01.2021 21:00
Foto: AdobeStock
Możemy się uśmiechać lub oburzać, czytając o złośliwych celnikach konfiskujących kanapki kierowcom ciężarówek wracającym do Wielkiej Brytanii, ale pewne niedogodności, które powstały w handlu, są czymś realnym. Analitycy firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes przewidują, że brytyjscy eksporterzy mogą stracić w 2021 r. potencjalne przychody wynoszące 25 mld funtów. Potencjalna strata dla polskich eksporterów to 1,6 mld zł w drugim półroczu 2021 r.
Brexit odczuwa też brytyjska branża finansowa. Część aktywów i personelu odpłynęła z londyńskiego City na kontynent, choć ogólnie nie tak duża, jak sugerowały wcześniejsze alarmistyczne prognozy. Niepewność co do warunków brexitu przyczyniła się też do odkładania przez spółki inwestycji. Jednak wszelkie wiadomości mówiące o negatywnych aspektach wyjścia Albionu z Unii były w ostatnich tygodniach słabo dostrzegalne. Przyćmiła je bowiem pandemia koronawirusa, która dużo skuteczniej odcięła Wielką Brytanię od reszty Europy. W jej obliczu straszenie brexitowym chaosem nie robi już na nikim wrażenia.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Jeszcze się zespół Rafała Brzoski nie zebrał, a już rośnie opór przed jego potencjalnymi propozycjami mającymi przeciąć pęta krępujące gospodarkę.
Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła, ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane, dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.
Inwestycje, inwestycje, inwestycje, ogłosił premier. I do tego deregulacja.
Trudno sobie wyobrazić demokratyczne państwo w sercu Europy i poważnego członka UE bez dialogu społecznego. Silna reprezentacja central związkowych i największych organizacji pracodawców, których opinie są respektowane, a co najmniej wysłuchiwane przez rząd, to fundament demokracji w większości krajów Europy Zachodniej.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas