Andrzej Malinowski: Na kursie spowolnienie – potrzebny zwrot!

„All hands on deck", czyli „wszystkie ręce na pokład". To marynarskie zawołanie oznacza, że okręt znalazł się w niebezpieczeństwie.

Publikacja: 08.03.2020 21:00

Andrzej Malinowski: Na kursie spowolnienie – potrzebny zwrot!

Foto: Bloomberg

Wszyscy, którzy nim płyną, muszą rzucić się na pomoc. Polska gospodarka potrzebuje takiej samej komendy. Bo wbrew zaklęciom i życzeniowemu myśleniu optymistów – gromadzą się nad nią czarne chmury.

Udowodniono to na ostatnim posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego. Jeden z zaprezentowanych tam wykresów był szczególnie wymowny. Pokazano na nim oficjalne państwowe prognozy wzrostu gospodarczego i inflacji na 2020 rok oraz nałożone na nie prognozy rynkowe. Od stycznia tego roku równoległe do tej pory linie zaczęły się rozjeżdżać jak rozwarte nożyce. Według Ministerstwa Finansów wzrost PKB w 2020 r. powinien wynieść 3,7 proc. Ale niezależni ekonomiści ścięli w lutym swoje prognozy do średnio 3,1 proc. Nawet NBP zredukował własne przewidywania do 3,2 proc. Inflacja w 2020 r. miałaby wg MF wynieść 2,5 proc., podczas gdy najnowsza rynkowa prognoza maksymalna to 3,9 proc.!

Pogarszają się też nastroje wśród przedsiębiorców. Wykazują to badania GUS oraz niezależnych ośrodków badawczych. To, co myślą zaś przedsiębiorcy, jest kluczowe dla przyszłości naszej gospodarki. Pracodawcy RP przeprowadzili ankietę wśród firm członkowskich. Chociaż 44 proc. z nich uważa, że sytuacja gospodarcza jest nadal dobra, to ponad trzy czwarte widzi już przejawy spowolnienia. Przedsiębiorcy zamierzają z nim walczyć. W jedyny możliwy sposób – tnąc koszty. Ponad połowa ograniczy inwestycje, ponad jedna trzecia ograniczy zatrudnienie. Krótko mówiąc, obywatele zaczną tracić pracę, a państwo straci wpływy z podatków. Czyli stracą wszyscy, niezależnie czy będzie to pracownik, polityk, właściciel piekarni czy emeryt. Bo o czternastkach i innych programach socjalnych będzie można zapomnieć.

Wszyscy już teraz rozumieją, że zawołanie „all hands on deck" jest jak najbardziej na czasie? Działać trzeba teraz, póki polska gospodarka ma sterowność, a „burty" nie przepuszczają wody. Nie ma się co uspokajać, że do recesji nam jeszcze daleko. Łatwo wyobrazić sobie serię złych decyzji polityczno-gospodarczych, przez które nasza gospodarka wpakuje się w nią jak „Titanic" w górę lodową.

Ot, choćby głosy mówiące o zwiększeniu deficytu budżetowego na rok 2020. Bo przecież budżet jest „zrównoważony", więc można ciut poluzować... Byłby to ruch najgorszy z możliwych. „Zrównoważony" jest bowiem tylko budżet centralny. Stanowi on jednak zaledwie 23 proc. wydatków i 43 proc. dochodów całego sektora finansów publicznych (SFP) na ten rok! A cały SFP wcale nie jest zrównoważony! Licząc według unijnej metodyki (ESA), ma deficyt 1,2 proc. PKB! Odliczając jednorazowe „zastrzyki", jak np. dochód z przekształcenia OFE (około 18 mld zł) – to nawet 2,2 proc. PKB! Tu nie ma czego luzować! Trzeba siąść i szybko ustalić, co i jak trzeba zrobić, aby obrać optymalny kurs. Wykorzystując to, co jest realne i w zasięgu ręki.

Jeśli dziś tego nie zrobimy, to jutro możemy usłyszeć komendę „ratuj się, kto może".

Andrzej Malinowski prezydent Pracodawców RP

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację