Nicolas Hayek Jr: Szalony zegarmistrz

Potrafił wykorzystać sławę szwajcarskiej precyzji. Kierowany przez niego Swatch podpisał właśnie umowę z amerykańskim producentem biżuterii Tiffany & Co.

Publikacja: 03.12.2007 23:30

Nicolas Hayek Jr: Szalony zegarmistrz

Foto: AP

Nosi po trzy, czasami nawet cztery zegarki na każdym przegubie. Właśnie zegarki dały mu sławę i pieniądze. Dziś należy do najbardziej znanych Szwajcarów.

Choć nie skończył żadnej szkoły biznesowej, tylko filmową w Paryżu, kierowany przez niego Swatch ma się świetnie.

Pracę w słynnej szwajcarskiej firmie zaczął 13 lat temu. Jej prezesem jest od siedmiu lat, ale to nie ojciec (poprzedni szef) go promował, tylko rada nadzorcza.

O swojej nominacji mówi skromnie: – Ojciec jest geniuszem, ja tylko rzemieślnikiem.

Ale prawda jest taka, że kiedy przejmował firmę od ojca, libańskiego przedsiębiorcy Nicolasa Hayka, Swatch miał kłopoty. Na świecie zaczynała się recesja, popyt na towary luksusowe spadał, nawet sztandarowa marka Swatcha, Omega sprzedawała się słabo.

Ale 52-letni dzisiaj Hayek jr miał za sobą kilka lat aktorskiej kariery i dobre rozeznanie, co podoba się w świecie.

Ruszył z akcją promocyjną, namówił Cindy Crawford, by założyła omegę. Żeby mniej zamożni klienci mogli mieć namiastkę, produkował repliki w bardzo ograniczonej liczbie egzemplarzy, tak aby klient, płacąc za zegarek nawet kilkaset dolarów, czuł się wyjątkowo. To dlatego w przypadku popularnej marki Tissot postawił na produkty retro, w tym słynne repliki „banana”. Nie obniżał cen, ale tchnął w Swatcha nowe życie. Poprawił dystrybucję i wprowadził na rynek kolejne modele zegarków, projektantom polecił przygotowanie nowych mechanizmów i zainwestował w kolejną fabrykę.

Jego konikiem jest elitarna szkoła zegarmistrzowska, w której kształcą się przyszli pracownicy.

Sama marka Swatch do tanich nie należy, a mimo to jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. W portfelu firmy są jeszcze tak prestiżowe marki jak: Breguet, Blancpain, Omega, Rado, Longines, Calvin Klein, Certina, Mido, Pierre Balmain, Hamilton i Endura i Swatch.Dla marki Swatch obrał też inną strategię niż ojciec, któremu podobały się taniutkie, ale niekojarzące się z tandetą zegarki dla nastolatków. Syn uznał, że dobrze byłoby dorzucić trochę wartości dodanej. W ten sposób swatche zyskały solidne skórzane paski i stalowe koperty, potem ich cyferblaty zostały wysadzone kryształkami.

Stworzył też sieć sklepów na całym świecie, bo chciał być bliżej klienta i dowiedzieć się, co mu się podoba, by zwiększyć obroty firmy.Nicolas Hayek jednak nie zamierza się zatrzymać na produkcji i sprzedaży zegarków. Interesuje go też rynek jubilerski i dał temu wyraz współpracą z Tiffany & Co. Na mocy umowy z amerykańską firmą powstanie nowa spółka produkująca wyroby luksusowe.

– Kto wie, może także perfumy – zastanawia się, bo wyraźnie zazdrości sukcesu Mount Blanc.

Na razie jedno jest pewne – świetnie potrafił wykorzystać sławę szwajcarskiej precyzji. ?

Nosi po trzy, czasami nawet cztery zegarki na każdym przegubie. Właśnie zegarki dały mu sławę i pieniądze. Dziś należy do najbardziej znanych Szwajcarów.

Choć nie skończył żadnej szkoły biznesowej, tylko filmową w Paryżu, kierowany przez niego Swatch ma się świetnie.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: UE jak niedźwiedź: śpi, a jak ryczy, to za późno. Trump nas budzi
Opinie Ekonomiczne
Prywatyzacja przez deregulację
Opinie Ekonomiczne
Czy poziom życia w UE jest niższy niż w USA?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Bogumił Kamiński: Bądźmy zwinni w wyścigu AI
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tomkiewicz: Jak uwzględnić obronność w regułach fiskalnych?