Z zewnątrz będzie tężnią solankową o faszynowych ścianach z tarniny ociekających wodą, a w środku – pokładem luksusowego jachtu z drewna tekowego. Tak ma wyglądać polski pawilon na Expo w Saragossie. Buduje go firma Stanisława Góreckiego Zakład Budowy i Dekoracji. Czasu jest mało, wystawa zostanie otwarta 14 czerwca, a projekt trudny.
Zatrudniająca 20 osób firma Góreckiego wygrała zorganizowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości przetarg na budowę pawilonu, pokonując sześć polskich i trzy hiszpańskie spółki.
– Przedsiębiorstwo Góreckiego ma doświadczenie w budowaniu nietypowych i trudnych konstrukcji. W 2000 r. w Hanowerze postawiło polski pawilon na Expo. Były to drewniane budynki, jakie stawiano w Polsce w XVIII w. W jednym z nich odtworzono fragment Puszczy Białowieskiej, w innym sale kopalni w Wieliczce. W 2005 r. w na Expo w japońskim Aichi Górecki zbudował wiklinowy pawilon, który zdobył potem wiele nagród za oryginalność – wylicza Jakub Ciołkowski z PARP.
Na budowę i wyposażenie pawilonu w budżecie polskiego Expo przeznaczono 12–13 mln zł. Górecki nie zdradza, ile z tego otrzyma jako wykonawca. Praca idzie na dwie zmiany, pawilon stawia 60 ludzi.
Zdzisław Filipiak, prezes i współwłaściciel rodzinnej spółki PHU A-Z specjalizującej się w pawilonach i stoiskach wystawowych, też startował w przetargu na pawilon w Saragossie. Z Góreckim współpracował w 2000 r. z okazji Expo w Hanowerze. Twierdzi, że rentowność tego biznesu jest różna. W wypadku Hanoweru wyniosła 5 – 6 proc., ale liczył się także prestiż. 56-letni Górecki od 30 lat stawia nietypowe konstrukcje i wnętrza: – Hanower to była góralska ciesiółka. Drewno braliśmy z Kotliny Kłodzkiej. We Wrocławiu przygotowywaliśmy elementy według starych wzorów. Tak to precyzyjnie wyszło, że potem odwiedzający pawilon sprawdzali, czy to aby jest prawdziwe.