Stan polskiej energetyki to stan bliski zapaści. Jakość infrastruktury przesyłowej jest fatalna. 20 proc. sieci średnich napięć i połowa sieci niskich napięć nie spełnia standardów. Okazuje się, że z tego powodu regularnie milion Polaków ma przerwy w dostawach energii. Są to odbiorcy rozproszeni, nie widać więc tego problemu tak dobitnie, jak ostatnio w przypadku 400 szczecinian. Mam wciąż w pamięci tę megaawarię, a przecież spadło raptem kilkanaście centymetrów śniegu. Mieliśmy tymczasem efekt klęski żywiołowej. Do tego dochodzi jeszcze ubiegłoroczne wydarzenie na stadionie Legii, kiedy podczas rozgrywania meczu nie wytrzymały systemy i na obiekcie na kilkanaście minut zapadły ciemności.

Owszem, każde większe miasto na świecie miało podobne awarie. W Nowym Jorku światło gasło w ubiegłym roku kilka razy. Od razu pojawiły się obawy, że to atak terrorystyczny. W ubiegłe lato wysiadł prąd w San Francisco i Los Angeles. Zimą na południu Francji wichura pozrywała trakcje, powodując brak prądu przez kilka dni. Tylko czy powinno to być dla Polski jakieś pocieszenie?

Gospodarka pędzi, potrzebuje więcej energii. Rozrastają się polskie miasta, zwiększa się więc pobór prądu. Na modernizację i rozbudowę sieci potrzeba przynajmniej 8 mld euro. Tak znacznej kwoty nie pokryją przedsiębiorstwa energetyczne. Odczuliby to odbiorcy energii, bo musieliby płacić znacznie wyższe ceny, które i tak szybują w górę. Jednym z powodów jest deficyt uprawnień do emisji CO2. Nie postaraliśmy się, jak Słowacy, by oficjalnie wywalczyć wzrost emisji. Nie zabiegaliśmy o to w kuluarach jak Niemcy, którzy uzyskali wzrost emisji o 22 proc. Dzisiaj trwa dramatyczne przerzucanie z branży na branżę finansowych efektów tego zaniechania.

Inwestycje sieciowe można częściowo sfinansować z funduszy Unii Europejskiej. Okazuje się jednak, że Polska o takie środki nie występowała. W regionalnych programach operacyjnych aż w siedmiu województwach nie przewidziano ani jednego euro na modernizację sieci. Rząd musi dać zielone światło i likwidować wszelkie bariery stojące przed inwestorami chcącymi budować nowe elektrownie w Polsce. Większego znaczenia musi nabrać – do tego zmuszają nas przecież regulacje europejskie – energia pochodząca ze źródeł odnawialnych. Przesądzenia wymaga budowa elektrowni jądrowej. Należy stworzyć prawdziwą politykę energetyczną. Odnoszę wrażenie, że za dużo milczenia jest w tych kwestiach.

Autor jest dyrektorem w Zespole Doradców Gospodarczych TOR